Na osiedlu pojawił się nowy konserwator, z którym moje drogi krzyżowały się dość często dając okazję do pogaduchy. W czasie jednej z nich okazało się, że „złota rączka” nie jest zadowolony z tego, że robi, co robi. Otwarcie mówił o swoich pretensjach do losu, bo - jak wielekroć podkreślał - ma ukończone studia… Konkretnie zaś dyplom licencjata uzyskany na uczelni klasy „Wyższa Szkoła Brukarstwa i Ciastkarstwa Gdzieśtam filia zamiejscowa w Nigdzie”.
Jako świeżo wypromowany absolwent odwiedzał potencjalnych pracodawców, ale wzbudził raczej umiarkowane zainteresowanie swoją osobą i zdolnościami. A jeśli jakieś nawet było, to gasło, gdy na pytanie: „A co pan potrafi konkretnie?”, nie mogąc dać precyzyjnej odpowiedzi, mówił: „Mam dyplom z zarządzania…”. I było po rozmowie.
najstarsze
najnowsze
popularne