Stoją na rogu ulicy. Obok sklepiku. Tam, gdzie stali ojcowie wielu z nich i ojcowie ich ojców – moi szkolni koledzy. Tylko wyglądają inaczej; chłopcy w dresowych spodniach i bluzach z kapturami, dziewuchy w strojach z ciuchlandów. Co robią? Najczęściej nic. Opowiadają i komentują, co zdarzyło się od wczorajszego spotkania. Rzadko mówią o szkole; tam nic ciekawego się nie dzieje. Trudno opowiadać o nudzie. Prawdziwe życie jest gdzie indziej. Na blaszanej tablicy informacyjnej gwoździem albo pilniczkiem do paznokci któreś z nich wyryło: „Nauka to głupota – z tego nie ma kasy.”
Kilkulatki towarzyszące przekomarzającym się nastolatkom uczą się świata – są następni w sztafecie pokoleń. Starsze dzieciaki palą papierosy, ale bez lęku, że ktoś ich na tym przyłapie i powie rodzicom. Tu się nie „kapuje”. Taka jest zasada. Co kto ma wiedzieć o swych dzieciach, i tak wie. Jeśli tylko chce...
najstarsze
najnowsze
popularne