ZPP Auto od jakiegoś czasu przeżywa kłopoty... Fot. sxc.hu
Piszą wszędzie: do sądu, prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości, do Sejmu, premiera, prezydenta. Byli pracownicy ZPP AUTO doszukują się zmowy między syndykiem a Altią, dzierżawcą mienia po ich dawnym zakładzie. – Czekamy na odpowiedź z prokuratury. Złożyliśmy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówi Andrzej Krasuski, były pracownik ZPP AUTO.
Wszystkie pisma wysyłane do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości są bardzo długie i w ostrym tonie. Padają tam poważne oskarżenia, których nie udało nam się potwierdzić.
Andrzej Krasuski utrzymuje, że Altia zalega z płaceniem czynszu syndykowi już 9 mln złotych. Firma miała też wystąpić do prezydenta Siedlec o umorzenie podatków. Przypomnijmy, że gdy Altia zdecydowała się na dzierżawę hal po upadającym ZPP AUTO, miasto umorzyło zaległe podatki, by nowy zakład zaczynał produkcję w Siedlcach z czystą kartą.
– To syndyk ma miastu płacić podatki, ale nie płaci, bo nie ma z czego – mówi skarbnik Kazimierz Paryła. – Nie wpłynął jednak do nas żaden wniosek o umorzenie zaległych podatków.
W Altii telefony odbiera recepcjonistka. – Nie ma dyrekcji, nie mogę pani połączyć. Wszyscy są na urlopie i wrócą po 11 sierpnia.
Na urlopie jest też syndyk Joanna Pelak. – Proszę o wszelkie pytania na piśmie – mówi. Nie chce rozmawiać przez telefon, nie chce też pytań wysyłanych na mejla, tylko drogą tradycyjnej poczty.
Pani syndyk przyznaje, że wie o pismach wysyłanych przez byłych pracowników i zastrzega, że są w nich pomówienia i kłamliwe informacje. [...]
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 31.
Pisaliśmy już na ten temat:
► Francuzi uratują ZPP Auto?
Zostało Ci do przeczytania 36% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 31/2014:
najstarsze
najnowsze
popularne