Czas ubierania choinek… Patrząc na mieniące się, migocące i błyszczące drzewka, myślami przenoszę się do chwili, gdy pierwszy raz pozwolono mi uczestniczyć w zdobieniu choinki. I żadne, ale to żadne późniejsze, nawet najbardziej strojne, nie było tak piękne jak tamto…
Właśnie z tamtego „pierwszego razu” pozostał mi nawyk zwieńczania drzewka zieloną lampką. „Pamiętaj, na czubku powinna być zielona, bo to jest kolor nadziei” – wyjaśniał ojciec manipulując ogromnymi, jak na dzisiejsze czasy, światełkami-gwiazdkami, bo jarzyły się w nich żarówki, które nadawały się i do kieszonkowej latarki.