Klamka zapadła, szkoła będzie zamknięta

To już pewne: rodzice przegrali batalię o szkołę w Brzuskowoli.

Liczba uczniów Szkoły Podstawowej w Brzuskowoli spadała od lat. W tym roku szkolnym jest ich zaledwie 32, ale jak wynika z danych demograficznych, za sześć lat byłby to tylko jeden uczeń. Do utrzymania szkoły gmina dopłaca rocznie ponad 600 tysięcy. Jeden uczeń kosztuje 19 tys. zł rocznie.

Rok temu próbowano likwidować szkołę po raz pierwszy, ale bez powodzenia, bo rodzice nie odbierali urzędniczych zawiadomień wysłanych pocztą. Urzędnicy próbowali dostarczyć je jeszcze raz za pośrednictwem firmy kurierskiej, ale to też okazało się bezskuteczne. Nieudanych prób dostarczenia podejmował się nawet sam wójt gminy Borowie, Wiesław Gąska. Przekonywał rodziców, że dzieci tylko zyskają na przeniesieniu do innej placówki, bo w Brzuskowoli odbywały się przecież lekcje w łączonych klasach.

– Gdy w sali są dwa oddziały, nauczyciel poświęca każdemu z nich tylko połowę swojego czasu – tłumaczył.

Rodzice mieli swoje argumenty, a ten sposób prowadzenia lekcji im odpowiadał. Dowodem skuteczności nauczania w takim trybie miały być dobre wyniki osiągane przez uczniów. Najbardziej bali się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Ich zdaniem, nauka w małej i położonej blisko domu szkole daje większą jego gwarancję.

Wójt obiecał rodzicom, że dzieci będą miały lepsze warunki w Zespole Oświatowym w Borowiu. Na miejscu jest świetlica i sala gimnastyczna, podczas gdy zajęcia z WF w Brzuskowoli odbywały się w ciasnym szkolnym korytarzu.

Temat likwidacji szkoły powrócił. W listopadzie podjęto projekt uchwały o zamiarze jej likwidacji, a zawiadomienia dostarczono skutecznie. Sprawa jest przesądzona. Szkoła będzie działała tylko do końca wakacji. (JP)