Garwolin: Gdyby chłopak zmarł, sprawą zajęłoby się laboratorium kryminalistyczne. Ale żyje, więc nie wiadomo, co go uczuliło.
fot. Janusz Mazurek
Garwolin: Gdyby chłopak zmarł, sprawą zajęłoby się laboratorium kryminalistyczne. Ale żyje, więc nie wiadomo, co go uczuliło.
– Nie zdążyłam nawet umyć rąk, zabrałam syna do samochodu i zawiozłam do najbliższej przychodni – mówi pani Agnieszka. – Pogotowie mogłoby nie zdążyć, bo syn puchł w oczach.
Pani Agnieszka w piątek po południu obierała w kuchni ziemniaki, gdy jej nastoletni syn wypił napój sojowy. Przelał część do szklanki, wypił łyk.