Pani Anna z Jagodnego (gm. Kotuń) czuje się już bezradna. Od dawna zabiega w Urzędzie Gminy o interwencję w sprawie bezdomnych psów, które kilka miesięcy temu pojawiły się na sąsiedniej działce, ale efektu nie ma.
Psy pozbawione właściciela zdziczały. (fot. Aga Król)
Pani Anna z Jagodnego (gm. Kotuń) czuje się już bezradna. Od dawna zabiega w Urzędzie Gminy o interwencję w sprawie bezdomnych psów, które kilka miesięcy temu pojawiły się na sąsiedniej działce, ale efektu nie ma.
Prosiła samorząd, by umieścił psy w schronisku lub zadbał o znalezienie dla nich opiekuna. Zwierzęta się mnożą i, jak twierdzi kobieta, są już zdziczałe i agresywne. Mieszkanka Jagodnego prosiła o pomoc nie tylko wójta, bo także Komisariat Policji w Mokobodach. Dotarła nawet do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W tym czasie suczka zdążyła się oszczenić po raz drugi...
- Jak głodnemu zwierzęciu jeść nie dać? – pyta retorycznie pani Anna. – Ja im daję, ale przechodzą na moją posesję pod płotem. W oczy patrzą głodne. Człowiekowi aż się serce ściska. I stąd się wzięły te moje kłopoty.
Bezdomna suczka pojawiła się na sąsiedniej działce już zimą ubiegłego roku. Na wiosnę się oszczeniła. Miała trzy psiaki, które wyrosły na wielkie psiska.
(...)
Zapytaliśmy wójta gminy Kotuń, Grzegorza Górala, czemu nie podejmuje interwencji w sprawie bezpańskich psów, które stwarzają już zagrożenie.
- Jakie one są bezpańskie? – pyta Grzegorz Góral. – Skoro ta pani je przygarnęła i karmi, to znaczy, że są to jej psy. Na jej podwórku mają miskę i czują, że tu jest ich dom. Nie widzę powodu, żeby teraz gmina zabierała psy z czyjegoś podwórka. Niby dlaczego ma ponosić koszty? Bo ta pani wcześniej się psami opiekowała, a teraz się jej odwidziało? Po co je zaczęła karmić? Jak do mnie przychodzi obcy pies, to go wyganiam z podwórka i zamykam bramę. (...)
najstarsze
najnowsze
popularne