Stowarzyszenie „tutajteraz” zainicjowało około 60 koncertów zespołów sceny niezależnej (z: Kanady, Holandii, Austrii, Finlandii czy Rosji). Oprócz tego prowadzi aktywną działalność wydawniczą. Dotychczas ukazało się 9 interesujących publikacji książkowych. Najważniejsze z nich, to „Kobiety Siedlec. Wybrane sylwetki” Edyty Daniluk i „Stalag 366 Siedlce” Edwarda Kopówki. Ostatnio we współpracy ze Stowarzyszeniem im. Stanisława Brzozowskiego i pismem „Krytyka Polityczna” organizuje ciekawe debaty. Do tej pory ich gośćmi byli: Kazimiera Szczuka, Kinga Dunin czy Magdalena Środa.
- Ktoś kiedyś powiedział o Tobie: „taka nasza lokalna Kazia Szczuka”. Przesadził?
- Chciałabym, żeby nie. To mi pochlebia. Bardzo cenię Kazię Szczukę. Ale nie za jej cięty język - po prostu uważam ją za bardzo mądrą osobę.
- Łączą Was odważne i wyraziste poglądy. Obie stanowczo sprzeciwiacie się dyskryminacji - w Waszym otoczeniu nie ma zgody na: rasizm, antysemityzm czy homofobię...
- Staram się niczego nie przemilczać. I nie minimalizować. Reagować zarówno na jawną napaść, jak i na to, co ludzie mówią czasem w żartach lub rzucają mimochodem. Z antysemityzmem jest trochę lepiej. W społeczeństwie utarło się, że o osobach narodowości żydowskiej pewnych rzeczy nie wypada mówić. I nawet jeśli ktoś ma inne poglądy, zatrzymuje je dla siebie. Gorzej z homofobami. Ludzie o takich przekonaniach wręcz się nimi szczycą, podpierając swoją wrogość argumentami pochodzenia religijnego. A to jest bez sensu. Sam papież powiedział, że choć homoseksualizm nie jest zgodny z nauką Kościoła, należy tych ludzi tolerować i darzyć miłością jako bliźnich.
- Od kilku lat popularyzujecie tematykę równouprawnienia płci, organizując warsztaty genderowe. Czego to wynik?
- W ostatnich latach, tak w Europie, jak w Polsce, kwestia równouprawnienia mężczyzn i kobiet poszła do przodu. Wciąż jest jednak wiele do zrobienia. W dalszym ciągu kobiety są dyskryminowane - jeśli nie jawnie, to w inny sposób, np. w mowie. Sam język polski jest dyskryminujący. Wiele zawodów nie ma odpowiedników żeńskich albo się ich nie używa. Pisze się: „lekarz”, „dyrektor”, „prezes”...
- Przecież można napisać: „lekarka”.
- Można, ale kto tak napisze? Na mojej wizytówce można przeczytać: „prezeska Stowarzyszenia” i ludzie zwracają mi uwagę, że to brzydko. Oczywiście dyskryminacja w języku to lekka forma, ale jednak trochę eliminuje kobiety ze świadomości.
***
- A twardsza dyskryminacja? - To np. dyskryminacja na tle seksualnym. Moja koleżanka została zgwałcona. Kiedy poszła na policję zgłosić zdarzenie, usłyszała: „Jak pani była ubrana?”. Takie pytanie jest niewybaczalne! Jeżeli o godzinie 21.00 przez las idzie dziewczyna w krótkiej spódnicy, to znaczy, że można ją gwałcić? Ma napisane na plecach: „Gwałć mnie, bo mam krótką spódnicę”? Do dziś w wielu placówkach nie ma kompetentnych, przeszkolonych osób, które mogłyby porozmawiać z ofiarą gwałtu i jej pomóc.
- Jest też dyskryminacja w miejscu pracy.
- Sama tego doświadczyłam, kiedy starałam się o pracę. Facet zapytał, czy jestem mężatką i czy planuję mieć dzieci. Dał mi do zrozumienia: „Pani ma lepsze kompetencje, ale mężczyzna nie zajdzie w ciążę”. Pracodawca nie powinien pytać o plany rodzinne, a już karygodne jest podpisywanie lojalek, że nie będzie się miało dzieci przez trzy lata. Z tym się już idzie do sądu. Poza tym kobiety zarabiają w dalszym ciągu o jakieś dwadzieścia, trzydzieści procent mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach i z tym samym wykształceniem.
- Zatem organizowane przez Was warsztaty mają uświadomić kobietom, że nie muszą się na to wszystko godzić?
- Dokładnie. I bardziej dotyczą życia osobistego, stereotypów. Jeden z nich to przekonanie, że kobieta ma być miła, delikatna i stworzona do opieki nad ogniskiem domowym. Nieprawda. To nie są cechy naturalne biologicznie, ale efekt wychowania w pewnym środowisku, tradycyjnie narzucone role społeczne. To, co nas określa jako „kobiety” i jako „mężczyzn”, nie jest tak jednoznaczne i oczywiste, jak by mogło się wydawać.
- Czyli równie dobrze możemy dać dziewczynce resoraki, a chłopcu lalkę i będą się nimi bawić?
- Oczywiście. Pewne role możemy odwrócić, a pewnych nie. Na początku warsztatów zawsze robimy proste ćwiczenia, które mają uświadomić, czym różni się płeć biologiczna od płci kulturowej. Nasze cechy płciowe i hormony to sprawy, których nie zmienimy. Wiadomo, że ojciec nie może nakarmić dziecka piersią, ale we wszystkich pozostałych kwestiach może wychowywać dziecko na równi z kobietą. Tak samo jak może skorzystać z urlopu wychowawczego, żeby zająć się dzieckiem. W Polsce w dalszym ciągu jest jeszcze z tym kosmos, a np. w Szwecji to już normalne.
- A jak to wygląda u Ciebie w domu? Panuje tam model szwedzki?
- Ja i mój mąż zostaliśmy wychowani w takich samych narzuconych rolach kulturowych jak reszta społeczeństwa. Trudno to zwalczyć. Nie powiem więc, że jesteśmy genderowo czyści. Aczkolwiek wspólnie prowadzimy dom i mamy wspólne obowiązki. Równości nie ma, kiedy mężczyzna pomaga kobiecie w domu, ale kiedy rozumie, że są to również jego obowiązki.
- Ty w tej chwili udzielasz wywiadu, a mężczyzna...?
- A mężczyzna zajmuje się dzieckiem.
najstarsze
najnowsze
popularne