Wójcie, kosimy?
Garwolin
Tekst i zdjęcie: Justyna Janusz
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 7960
Komisarz Mirosław Łukowski
i pracownik UG Mirosław Szeląg przy kombajnie
Gdy zbliżały się żniwa, do rządzącego gminą Parysów komisarza Mirosława Łukowskiego zaczęli przychodzić ludzie z pytaniem, kiedy zacznie kosić zboże… I to wcale nie były żarty, bo jeszcze w ubiegłym roku w gminie można było zapisywać się do kolejki w koszeniu.
Gmina pobierała też jedną z najniższych stawek za godzinę pracy gminnego kombajnu. Żarty? Wcale nie! Brakowało jedynie, żeby wójt wsiadł na kombajn i osobiście wyjechał w pole. Ktoś się oburza, że to wszystko było niezgodne z prawem? Ma rację! Władze gminy Parysów wiedziały, że niezgodne, ale cóż….
Gmina Parysów jest jedynym samorządem w powiecie garwolińskim, w której wyliczając majątek można wpisać kombajn zbożowy. Z drugiej strony wpisać go nie można, bo okazało się, że mimo tego, iż gmina od kilku lat czerpie korzyści z koszenia tym kombajnem, to tak naprawdę wcale nie jest jego właścicielem. Te wszystkie kwestie prawne musi rozwiązać teraz komisarz Mirosław Łukowski.
Ma pan uprawnienia kombajnisty? – pytamy na początku. – Niech pani nie żartuje – z powagą odpowiada komisarz. Po chwili dodaje jednak z uśmiechem. – Wiem, że w ośrodku doradztwa rolniczego można takie zrobić.
Płacili za usługi publiczne
Kombajn trafił do gminy w 1991 roku po likwidacji miejscowej Spółdzielni Usług Rolniczych. Razem z kombajnem były również przyczepy, pług itd. Od tego czasu gmina niemal co sezon wynajmowała kombajn na godziny. Ludzie byli zadowoleni, bo ceny usług nie były wygórowane. Do kolejki niektórzy chcieli się wpisywać w urzędzie. Zresztą, w czasie żniw sprawa tego, czy najpierw zostanie skoszone u Franka, czy u Józka, była nawet przedmiotem obrad rady gminy. Wszyscy też wiedzieli, że gmina wynajmować kombajnu nie powinna, bo zgodnie z prawem nie może prowadzić działalności gospodarczej. Urzędnicy zdawali sobie z tego sprawę, ale skoro wójt Kazimierz Sionek akceptował taką sytuację… Mieszkańcy dostawali po prostu od gminy rachunek z adnotacją za „usługi publiczne”.
Zostało Ci do przeczytania 48% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 34/2009:
najstarsze
najnowsze
popularne