Na rynku w Siedlcach

Siedlce

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 2227

Marek Edelman - ostatni żyjący przywódca powstania w getcie warszawskim, żołnierz Żydowskiej Organizacji Bojowej, w PRL-u działacz opozycji i "Solidarności", lekarz kardiolog, we wrześniu 1939 r., po apelu pułkownika Umiastowskiego, razem z przyjaciółmi wyruszył pieszo z Warszawy na wschód...

"Koniec wakacji 1939 r. spędzałem w Broku nad Bugiem, gdzie byłem z przyjaciółmi i znajomymi. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że będzie wojna. A kiedy wróciłem do Warszawy, zobaczyłem plakaty mobilizacyjne, żeby się stawić w DOKP na Pradze. A następnego ranka tłumy młodzieży szły przez most, żeby zgłosić się do wojska. Ja też poszedłem, tylko że tam już był pusty gmach, żywego ducha nie było.

No więc wróciłem z powrotem do domu, wieczorem położyłem się spać, a nad ranem przez radio usłyszałem, że Niemcy przekroczyli polską granicę. Podawano też namiary, współrzędne dla artylerii przeciwlotniczej. Pamiętam, że przez następne dni ludzie gadali a to, że Niemcy zatrzymali się w Kutnie, a to że linia obrony będzie na Wiśle. Tak to jest w czasie wojny - nie ma wiadomości, to zaczynają się najróżniejsze plotki.

Na apel pułkownika Umiastowskiego - razem z moją przyjaciółką Stasią i jej mężem Włodkiem - wyszliśmy z Warszawy i ruszyliśmy na wschód. Szliśmy pieszo, w gęstym, zwartym tłumie. Widzieliśmy samochody, którymi uciekała polska policja, a kiedy nadlatywały niemieckie bombowce, kryliśmy się w polu. Pamiętam, że chłopi dawali nam za darmo mleko i pajdy chleba. Doszliśmy prawie do Brześcia. Widzieliśmy już światła miasta, bo to było w nocy, ale powiedziano nam, że tam już są Niemcy, a też Rosjanie. Bo z Brześcia Niemcy wycofali się, ustępując Rosjanom. I Niemcy, i Rosjanie to już za dużo, więc ruszyliśmy z powrotem do Warszawy. Pierwszych Niemców zobaczyłem, zresztą z daleka, na rynku w Siedlcach. Wszyscy się ich bali. Chyba już wtedy było dla nas jasne, do czego jest zdolny niemiecki żołnierz." - tak Marek Edelman wspomina pierwsze tygodnie wojny w dzisiejszej "Gazecie Świątecznej" w tekście "Pan zostaje w Warszawie? To ja też". (Ana za "Gazetą Wyborczą")
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.