Pan Michał twierdzi, że siedlecki weterynarz podczas rutynowych badań pobił jego kotkę. – Nie z takimi sobie radziłem – miał mówić, gdy kot się wyrywał.
Zdjęcie symboliczne Fot. pyt
Pan Michał twierdzi, że siedlecki weterynarz podczas rutynowych badań pobił jego kotkę. – Nie z takimi sobie radziłem – miał mówić, gdy kot się wyrywał.
Lekarz zaprzecza i twierdzi, że właściciele nie potrafili uspokoić swojego zwierzęcia, a jego straszyli i obrażali. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi siedlecka policja.
Pan Michał z żoną na co dzień mieszkają w Norwegii i tam korzystają z opieki weterynaryjnej nad swoimi zwierzakami.
- Podczas ostatniej wizyty powiedziano nam, że naszej kotce Lilly trzeba zdjąć kamień nazębny – mówi kobieta. – Lekarz z Norwegii wiedział, że będziemy jechali do Polski. Stwierdził, że w naszym kraju będzie to zabieg kilka razy tańszy. Uznaliśmy, że rzeczywiście zrobimy to na miejscu. Poszliśmy do gabinetu Marka Pasiaka. Po prostu był blisko domu.
Tam dowiedzieli się, że zdejmowanie kamienia odbywa się w znieczuleniu ogólnym, więc najpierw trzeba zrobić badania krwi, żeby wiedzieć, czy taki zabieg może być wykonany bezpiecznie.
NADEPNĄŁ KOTA I ZACZĄŁ BIĆ