Młodzi mężczyźni, a może lepiej powiedzieć - chłopcy, głosują na Konfederację. A właściwie na Mentzena. Robią spore zamieszanie w sondażach.
Przeczytaj najnowsze Szpilki Zaczyńskiej
Młodzi mężczyźni, a może lepiej powiedzieć - chłopcy, głosują na Konfederację. A właściwie na Mentzena. Robią spore zamieszanie w sondażach.
I tak, jak kiedyś głosowali na Kukiza, dziś zdaniem wielu totalnie skompromitowanego, tak teraz znowu wybrali sobie idola.
Nie bez kozery napisałam, że na Konfederację głosują chłopcy. Dokładnie ci, którzy wpisują się w opisywany od lat kryzys męskości. Niepewni siebie, przerażeni przyszłością, bojący się kobiet. I niedoinformowani. Nawet nie wiedzą, o co w polityce chodzi. I w życiu społecznym. A życie nagle stawia przed nimi wyzwania. Oto muszą się sami utrzymać, bo Polska to nie Włochy, tu są marne szanse, by trzydziestoparoletni „bambinio” nadal był karmiony przez mamusię. Matki Polki chcą, by ich synowie byli pracowici, dobrze zarabiali, zakładali rodziny. I jak temu podołać bez „stresa”?
A tu pojawia się nagle tiktoker Mentzen i zaprasza chłopaków na piwo (objazdowe spotkania „Piwo z Metzenem”). I oto zakompleksione towarzystwo po paru kufelkach nabiera wiatru w żagle. Chłopcy czują, że moc jest z nimi! Z haseł padających ze sceny wyłapują „podatki”. Tak! Muszą być niskie i proste, bo w kieszeni musi coś zostać na życie. Po kolejnych kufelkach moc nabiera voltów, więc Piątka Konfederacji, która w dzisiejszych czasach to zwykła siara, nabiera wręcz salonowego blichtru. Przed piwem z Mentzenem chłopcy jeszcze nie wiedzieli, że nie chcą Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej. Teraz już wiedzą.
Towarzystwo konfederackiej adoracji jest z reguły mocno zakompleksione. I boi się kobiet. Silna i niezależna kobieta? To samo zło. Zaproś taką na kawę... Trzeba skakać jak pasikonik, by sprostać jej wymaganiom. Praca, wyjazdy, wieczory z przyjaciółkami, siłownia, a jeszcze i własne mieszkanie... Nie ugotuje, nie uprasuje koszuli, butów mężowi nie wyczyści. A chyba powinna. I w domu też powinna siedzieć. A najwięcej do powiedzenia ma mieć mąż. Przyjdzie taki z pracy, a tu obiad a stole, dzieci czyściutkie, żadne tam zasmarkane gówniarze. Gdy mąż zaprosi kumpli do domu, żona poda zakąski, dyskretnie wycofa się do kuchni, a nie – jak te feministki – będzie się wymądrzać i mieć swoje zdanie na każdy temat.
No, tak, ale żeby utrzymać niepracującą, oddaną mężowi żonę, trzeba mieć pracę, dobrze zarabiać. Czyli muszą być niskie podatki. Podatki! Mentzen wie, co mówi!
Drodzy panowie. Nie leczcie swych kompleksów Konfederacją. Już byli tacy, którzy chcieli leczyć poczucie zniewolenia Kukizem. I co? Dziś nie mogą patrzeć na siebie w lustrze i plują sobie w brodę za głupotę. Poza tym, panowie, nie bójcie się silnych i niezależnych kobiet. Nie ma nic złego w tym, żeby to mężczyzna gotował, podał przekąski psiapsiółkom żony, wpadającym na kawkę. Bo kobiety to świetne partnerki. W facetach nie lubią jedynie głupoty. Więc wiecie... przemyślcie jeszcze tę Konfederację.
najstarsze
najnowsze
popularne