Lis miejski

Mazowsze

Mariola Zaczyńska 2010-07-27 11:26:57 liczba odsłon: 9847
fot. shx.hu

fot. shx.hu

Podchodzą pod bloki na wielkich osiedlach, nawiedzają prywatne posesje, odwiedzają ogródki działkowe… W wielu miastach krążą już legendy, jak to sprytnie potrafią zwędzić kanapkę ze stołu. Lisy. Wydają się coraz bezczelniejsze i odważniejsze. Dlaczego? Bo mamy już chyba do czynienia z nową populacją – lisa miejskiego.

Vulpes civitas

 Lis – zwierzę z gatunku Vulpes vulpes. Potrafi mieć w miocie nawet 10 sztuk potomstwa. Żywi się gryzoniami, ptakami, drobnymi ssakami, pokarmem roślinnym (jagody, orzechy). Od kiedy w Polsce wprowadzono szczepionki przeciwko wściekliźnie, specjalnie z myślą o lisach rozrzucane w lasach, ich populacja zdecydowanie wzrosła. Moda na kołnierze lub futra z lisa to też już przeszłość, więc myśliwi nie strzelają do lisów, bo co z nimi potem zrobić? Lis zaczął więc królować w lasach, a ostatnio… także w miastach. Lecz, o ile w lesie na widok rudzielca krzyczymy słodko: „o lisek, lisek!”, o tyle w mieście wpadamy w popłoch: „Liiiis! Liiis!!!”.
Idąc do lasu i spotykając lisa uważamy, że wszystko jest w porządku, bo to my do niego przyszliśmy, do jego domu… W mieście odczuwamy to inaczej: to lis wszedł na nasze terytorium, to lis jest intruzem. Ale czy na pewno?
- Miasta rozrastają się, dzikiej zwierzynie zaczyna brakować miejsca – tłumaczą myśliwi. – Populacja lisów wzrosła, więc szukają dla siebie nowych miejsc. To jest normalne. Dziś możemy więc mówić o nowym gatunku lisa, nazwijmy go lisem miejskim, czyli Vulpes civitas. Co z nim zrobić? Otóż nie ma tu zbyt wielu rozwiązań ani dobrych wieści.

Szpital wolny

W ubiegłym roku siedlecki Urząd Miasta zakupił odstraszacze na lisy. Urządzenia zamontowano w dwóch miejscach. Ponoć skutkują, bo brak ostatnio doniesień o tych stworzeniach buszujących w pobliżu szpitala. Dwa lata temu lisica wygrzewała się między blokami na osiedlu Dreszera. Lisy na Młynarskiej, na Warszawskiej, na Piaskach Zamiejskich tez już nie dziwiły nikogo. Teraz są doniesienia z ulicy Starowiejskiej. - Przychodzi mi lis na podwórko. Nie boi się, nie ucieka, czuje się jak u siebie. Niestety, zagryza mi koty – skarży się mieszkanka Siedlec. – Nie wiem, czy mam się bać o siebie? Boję się przenoszonych chorób, choćby wścieklizny.

Zostało Ci do przeczytania 59% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 31/2010:

Komentarze (13)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.