Urlopowa superata samorządowa

Mazowsze

2010-08-09 08:36:53 liczba odsłon: 8567

Nasi samorządowcy: wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, to najbardziej zapracowani ludzie w kraju. Tak przynajmniej można by sądzić po liczbie dni niewykorzystanego urlopu, na który, jak twierdzą nasi rozmówcy z regionu siedleckiego, nie wystarcza im czasu. Ale czy to jest do końca prawda? Czy niewykorzystane urlopy, za które z upływem kadencji przyjdzie wypłacać z lokalnych budżetów gminnych tysięczne ekwiwalenty, to brak czasu, czy nieumiejętne organizowanie sobie pracy przez naszych włodarzy?

W raporcie, który prezentujemy Państwu, można zapoznać się ze stanem „urlopowej superaty”, jaką ma duża grupa samorządowców. Okazuje się, że wśród wójtów i burmistrzów są tacy, którym zostało ze dwa tygodnie bieżącego urlopu albo jeszcze mniej, ale są też rekordziści, którzy mają wiele dni wolnych z lat poprzednich. Część świadomie łamie przepisy prawa pracy, nakładające na pracodawcę obowiązek dopilnowania wykorzystania urlopu z poprzedniego roku przez pracownika do 31 marca roku następnego. Przy końcu kadencji, część wójtów i burmistrzów, by wykorzystać przysługujące wolne dni, musiałaby na dwa miesiące zniknąć z urzędów. Jeden z burmistrzów stwierdził, że takie postępowanie przed wyborami byłoby strzałem we własną stopę.

Kłopoty z przepisami

Za nieprzestrzeganie prawa pracy grożą nawet kilkutysięczne mandaty Państwowej Inspekcji Pracy. Pracodawcy obawiają się jej inspektorów. Wydaje się jednak, że ani obawy, ani respektu, gdy chodzi o kwestię własnych urlopów, nie czują przed nimi włodarze miast i gmin. Może dlatego, że w ich przypadku pracodawcą jest kolegialna i społecznie wykonująca swe obowiązki rada gminy, reprezentowana jedynie przez konkretnego przewodniczącego? Może dlatego, że, kuriozalnie, za udzielanie urlopu szefowi najczęściej odpowiada sekretarz gminy, czyli jego podwładny?
- Państwowa Inspekcja Pracy w tych przypadkach, gdy odpowiedzialność za przestrzeganie prawa ponosi rada gminy, niewiele może zrobić - podkreśla insp. Jadwiga Konopka z siedleckiego Oddziału Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie. - W Kodeksie pracy o urlopach jest zapis typu: odpowiada prawnie ten, kto urlopu nie udziela, a więc w domyśle pracodawca, a nie pracownik. A co zrobić, gdy pracownicy, którymi w tym przypadku są burmistrzowie czy wójtowie, o urlop nie występują i nikt udzielenia im wolnych od pracy dni nie odmawia? Jest problem ze stosowaniem tego przepisu, bo PIP interweniuje, gdy ma do czynienia ze złośliwymi odmowami. Skarg na takowe, w odniesieniu do samorządowców, w siedleckim Oddziale PIP jeszcze nie było.

Jeden urlop, a wakacje dwa razy
Jak się okazuje, jest kłopot ze stosowaniem nie tylko tego jednego przepisu. Zgodnie z prawem, urlop wypoczynkowy za poprzedni rok powinien być wykorzystany w I kwartale roku następnego. Samorządowcy już w poprzednich kadencjach nagminnie ten przepis łamali. Inspektor J. Konopka poinformowała nas, że w Sejmie trwają prace legislacyjne, prowadzące do przesunięcia tego granicznego terminu z końca marca na koniec sierpnia. - O nowelizację wystąpiła Państwowa Inspekcja Pracy, bo jak pokazała nasza codzienna praktyka, obowiązujący jeszcze nadal zapis jest fikcją. Poza tym powiększenie limitu czasu o kolejne letnie wakacje powinien przyczynić się do łatwiejszego likwidowania zaległości - dodaje J. Konopka.

Ekwiwalent jak psu kiełbasa

W przypadku własnych urlopów włodarze miast i gmin usprawiedliwiają brak poszanowania dla obowiązującego prawa pracy, bo po pierwsze - mają świadomość, że w zasadzie nikt, nic nie może im zrobić, a po drugie - sami niczego nie stracą. Pod koniec kadencji i tak otrzymają ekwiwalent pieniężny za niewykorzystany urlop. To są kwoty kilkudziesięciotysięczne w przypadku rekordzistów mających zaległości sięgające 30-40 dni urlopu.
Czy trzeba je obligatoryjnie wypłacać każdemu wójtowi i burmistrzowi kończącemu kadencję? Zdaniem niektórych wraz z końcem kadencji kończy się stosunek pracy samorządowców, nawiązany na czas określony. Z końcem kadencji trzeba rozliczyć się ze wszystkiego, co wiązało się z dotychczasową pracą. Także z zaległych urlopów. Nawet jeśli ci sami wójtowie i burmistrzowie wygrają kolejne wybory, kolejna kadencja będzie dla nich nowym „kontraktem”.
- Opinie prawne są w tym zakresie podzielone, bo nie brakuje głosów, że skoro mamy do czynienia z ciągłością władzy, to stary urlop może przejść na nową kadencję - zauważa
Andrzej Tokarski, dyrektor Wydziału Prawnego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie. - Moim zdaniem, gdyby tak było, to obowiązywałoby samorządowców także stare ślubowanie. A jednak co kadencja, składają je od nowa. Ale Urząd Wojewódzki nie jest od ogłaszania obowiązującej samorządy wykładni prawa. Może to zrobić sąd i dlatego doradzam sięgnięcie do sądowego orzecznictwa w tej kwestii - powiedział A. Tokarski.

Zmęczeni źle pracują

Ludzie nie rozumieją, jak można harować latami bez urlopu. Mówią, że najpewniej praca burmistrza czy wójta nie jest męcząca, skoro nie potrzebują czasu na fizyczną i psychiczną regenerację. Zapewne w odniesieniu do niektórych ta konstatacja jest słuszna. Niemniej jednak jest też wielu takich, którym odpoczynek jest potrzebny i nie zamierzają z niego rezygnować dla zastrzyku pieniędzy na koniec kadencji. Najcelniej o tym powiedział wójt gminy Adamów z powiatu łukowskiego. - Jestem przeciwnikiem ekwiwalentów, a zwolennikiem wypoczynku. Człowiek zmęczony fizycznie i psychicznie pracuje mało wydajnie i podejmuje głupie decyzje - powiedział naszemu reporterowi.
Dodałbym, że tłumaczenie wszystkiego brakiem czasu i koniecznością stałego doglądania spraw gminy świadczy albo o nieumiejętnym gospodarowaniu czasem, albo o braku zaufania do współpracowników. Obie sytuacje są mocno stresujące i dla oderwania się od nich, mimo wszystko, warto by było pójść jednak na urlop.
Piotr Giczela

Zostało Ci do przeczytania 76% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 32/2010:

Komentarze (12)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.