Ulewne deszcze i zablokowana tama w młynie w Tokarach spowodowały, że dom stojący w Hruszewie został zalany. Szybka akcja strażaków i osobiste zaangażowanie wójta Platerowa, Jerzego Garuckiego, pozwoliły na uniknięcie dużych zniszczeń.
3 września w Hruszewie. Zdjęcia wykonane przez mł. bryg. T. Wojtasia, zastępcę dowódcy JR-G KP PSP w Łosicach.
Ulewne deszcze i zablokowana tama w młynie w Tokarach spowodowały, że dom stojący w Hruszewie został zalany. Szybka akcja strażaków i osobiste zaangażowanie wójta Platerowa, Jerzego Garuckiego, pozwoliły na uniknięcie dużych zniszczeń.
3 września, po długotrwałych ulewach, woda z rzeki Toczna zaczęła wylewać się na pola w Hruszewie. Dotarła też do domu Haliny i Stanisława Mikiciuków.
- Nigdy u nas nie było takiej sytuacji. Podobno woda spiętrzała się w młynie w Tokarach. Dobrze, że to wszystko działo się w dzień. Gdyby do podtopienia doszło nocą, straty byłyby o wiele większe. Spalibyśmy, a woda by nas zalała... - opowiada Halina Mikiciuk.
Podtopiony został nie tylko dom, ale też obora, pod którą znajduje się piwnica. Ściany obory popękały, a piwnica została zalana kompletnie. Na szczęście kiedy woda zaczęła dostawać się do domu, akcja ratownicza była już w toku.
- Na miejscu błyskawicznie zjawił się wójt, Jerzy Garucki. Kierował działaniami straży. Z pomocą przyszli nam także sąsiedzi, mieszkańcy Hruszewa. Wszyscy ciężko pracowali. Razem z synem wynosili meble z jednego do drugiego pokoju. Niektóre stawialiśmy na pieńkach ustawionych w domu. Na szczęście do domu nie dostało się dużo wody. Teraz wszystko wietrzymy i suszymy. Miejmy nadzieję, że kolejne ulewne deszcze nie spowodują już podtopienia naszego gospodarstwa - dodaje H. Mikiciuk.
najstarsze
najnowsze
popularne