A dług rośnie, rośnie, rośnie...
Mazowsze
Samorządy lokalne coraz bardziej zadłużają się. fot. J. Mazurek
Kiedy zadłużają się obywatele, robią to na własne ryzyko. A na czyje ryzyko zadłużają się samorządy lokalne?
Ludzie, którzy rządzą w mieście czy w gminie, odpowiadają za stan finansów tylko w czasie pełnienia funkcji. Przed wyborcami trzeba się wykazać, więc zaciąga się kredyty, pożyczki, argumentując to koniecznością wykonania inwestycji, przebudowy, modernizacji. W ostatnich latach mocnym argumentem przy zaciąganiu kredytów czy pożyczek był tzw. montaż finansowy. Chcąc pozyskać pieniądze unijne, trzeba było zainwestować także część własnych. A te nie zawsze były w budżecie, więc zaciągano kolejne kredyty i pożyczki. Zobowiązania zaciągały władze miast (gmin), ale długi obciążają poszczególnych obywateli, gdyż z płaconych podatków lokalnych zobowiązania trzeba spłacać. I z roku na rok w statystykach, w przeliczeniu na mieszkańca, rosną nie tylko dochody, ale także długi.
W samorządach zasiedli nowi radni. W kampanii wyborczej bez zastanowienia obiecywali, czegóż to nie zbudują, czego nie załatwią swoim wyborcom. Wójtowie i burmistrzowie, zwłaszcza ci, którzy po raz pierwszy objęli funkcje, również nie do końca znali stan budżetów, jakimi przez 2011 rok będą zarządzać. Ci starsi stażem, którzy dotychczas zarządzali jednostkami administracyjnymi, także nie ujawniali prawdy o stanie finansów, bo w roku wyborczym z punktu widzenia politycznego byłoby to samobójstwem. A teraz? Możliwości wielu samorządów okazują się bardzo mocno ograniczone. Zamiast rozwoju lokalnego, zamiast planowanych inwestycji mogą jedynie pozwolić sobie na kosmetyczne zmiany i administrowanie tym, co zostawili poprzednicy. Nie mają żadnej szansy na poprawę, gdyż nad wieloma miastami i gminami wisi kataklizm finansowy.
Zostało Ci do przeczytania 80% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 4/2011:
najstarsze
najnowsze
popularne