O polskich zesłańcach, animizmie i szanowaniu świętości

Mazowsze

Krzysztof Mazur 2013-05-10 13:41:22 liczba odsłon: 4996
Kunnej Takaahaj, fot. Krzysztof Mazur

Kunnej Takaahaj, fot. Krzysztof Mazur

Rozmowa z Kunnej Takaahaj, doktorantką Instytutu Badań Interdyscyplinarnych „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego

- Dla wielu powstańców styczniowych Jakucja - Pani ojczyzna - stała się miejscem zesłania; czy zachowały się jakieś ślady ich pobytu?
- Przede wszystkim trwa dobra pamięć o nich i o tym, co zrobili dla Jakutów. Nikt nie napisał bardziej wartościowych dzieł o kulturze, wierzeniach i codzienności mego narodu, niż Wacław Sieroszewski. Ogromny wkład w badanie i utrwalanie naszych tradycji mieli Mikołaj Witaszewski i Edward Piekarski - autor pierwszego słownika języka jakuckiego. Jedno z pasm górskich nosi imię Jana Czerskiego, zaś w Jakucku jest pomnik polskich zesłańców. 
 

- Dlaczego polscy zesłańcy trafiali do Jakucji? 
- W XIX wieku carski reżym - w ramach kolonizacji Syberii - zaczął zasiedlać Jakucję. Poza urzędnikami i osobami dobrowolnie przybywającymi do naszego kraju, kierowano tam więźniów kryminalnych i politycznych - nie tylko Polaków. Owi przymusowi przybysze mieli - jak się wówczas mawiało – cywilizować narody i ludy Dalekiej Północy. Dodatkową zaletą tej praktyki były minimalne koszty zesłania. Nie budowano dla skazańców odrębnych kwater czy obozów, jakie powstały w dobie komunizmu, lecz nakazywano ich przyjęcie rodzinom jakuckim. Nikt nie martwił się, co zesłańcy będą jeść, jak się utrzymają, zaś ich „strażnikami” był surowy klimat i położenie Jakucji.
 

Niestety, część polskich przybyszów nie umiała poradzić sobie z adaptacją do nowych warunków, świadomością pobytu „na krańcu świata” oraz tęsknotą. Wszystko, co ich otaczało było bowiem inne od tego, co pamiętali z Polski. Ci, którzy zrozumieli, że w kraju, w którym rządzi natura, człowiek (jej cząstka), by przeżyć, musi zaakceptować nowe zasady życia - przetrwali. W warunkach Północy nie liczy się bowiem stan społeczny, wykształcenie, godność; one nie ogrzeją, nie nakarmią, nie dadzą schronienia. Przetrwa tylko ten, kto żyje i współpracuje we wspólnocie. Ci, co tego nie potrafili zrozumieć – przegrywali, wielu umierało śmiercią samobójczą.
 

- Na czym polegało „cywilizowanie” ludów Północy? Przecież ich tradycje sięgają paleolitu…
- W XIX wieku tak nie myślano. Dopiero niedawno naukowcy sformułowali pogląd o istnieniu tzw. Cywilizacji Północnej obejmującej obszar od Alaski po Bałtyk. Społeczności należące do niej stworzyły specyficzny system etyczny, filozoficzny i religijny nie mniej frapujący od tego, jaki pozostawiła po sobie cywilizacja helleńska.
Najgorszym skutkiem owego „cywilizowania” było to, że ludy, które nie chciały, bądź nie potrafiły zaakceptować zasad nowej, a pod każdym względem obcej im cywilizacji, zostały wytępione bądź wymarły. Na przykład Czukcze, chcąc wytrwać przy swej kulturze, uciekali dalej i dalej na północ, aż część z nich przekroczyła Cieśninę Beringa. Szczęśliwie my, Jakuci, należymy do tych ludów, które ze stosunkowo najmniejszymi stratami przeszły etap przymusowego „cywilizowania”.


- Większość ludów podbitych przez Europejczyków musiała zmierzyć się z problemem ochrony swej tożsamości…
- Niestety, europocentryzm zakłada, że społeczności nazywane „dzikimi” stają się pełnowartościowymi ludźmi dopiero wtedy, gdy przyjmą sposób bycia i filozofię cywilizujących; że szczęściem dla tych ludów jest móc żyć według standardów kolonizatorów. Nie wiem, czy więcej w tym przekonaniu cynizmu, czy niewiedzy połączonej z pychą…
Pochód cywilizacji zachodniej unicestwia już istniejące, dobrze funkcjonujące kultury – często starsze, niż kultura „cywilizatorów”. Przecież wiele wątków konstytuujących kulturę starożytnej Grecji jest obecnych w tradycji jakuckiej; mówią o tym eposy śpiewane przez naszych starców. Bardzo podobna jest także religia politeistyczna, którą wyznajemy od tysięcy lat (zjawisko istnienia tych samych wątków w całkowicie odrębnych tradycjach nauka nazywa świadomością kolektywną).
 

- „Krzewienie cywilizacji” nieodmiennie kojarzy się z chrystianizacją…
- Naszą tradycyjną religią „od zawsze” był animizm. Jego istotą - mówiąc najprościej - jest wiara, że ludzie, świat zwierząt i roślin oraz wiele zjawisk przyrody, będąc obdarzonymi duchowością, może wchodzić w relacje z innymi istotami duchowymi. Chrystianizacja była, co jest smutną prawidłowością, narzędziem kolonizacji.
Od ludów syberyjskich zbierany był „jasak”, czyli podatek w naturze, głównie w postaci skórek zwierząt futerkowych. Musieli go płacić także ci, co nie polowali. Tym sposobem już w XVIII wieku wyniszczono u nas sobole. Jednak zasada była taka: Jakut - animista płacił „jasak” o wiele wyższy, niż ten, który przyjął chrześcijaństwo. Zatem wielu przyjmowało je, by fizycznie przetrwać. Postępowano z nami, jak z barbarzyńcami, używając barbarzyńskich metod…
Chcąc poznać tradycje waszego narodu, uczestniczyłam w katolickiej pielgrzymce na Jasną Górę. Podczas nabożeństw wielekroć przeciwstawiano „bezbożnych pogan” „pobożnym chrześcijanom”. Byłam zdziwiona i zgorszona, bo żadnemu z moich ziomków takie zestawienie nie przyszłoby do głowy, szanujemy bowiem przekonania każdego człowieka i nie oceniamy ich. Przecież niechrześcijanie, nazywani poganami, mają wiarę często wcale nie słabszą, nie  mniej wartościową, niż chrześcijanie!
Animizm - moja religia - jest częścią mnie samej, częścią postrzegania otoczenia, w jakim rozwijał się mój naród; świata, który nas, Jakutów, ukształtował. Czy jest jakiś powód, dla którego panteon naszych bóstw miałby być oceniany jako mniej „wartościowy” od panteonów egipskiego, rzymskiego, czy słowiańskiego? 
 

- Czy w animizmie istnieje odpowiednik „Dekalogu”?
- Jeśli pyta pan, czy moja religia jest moralna, z całym przekonaniem odpowiadam: tak! Co w sposób istotny różni ją od chrześcijaństwa, to fakt, że animizm jest aktem wiary, nie - instytucją. By uczcić Boga nie potrzebujemy świątyń i pośredników - stanu kapłańskiego. Przyroda, która nas otacza, jako dzieło Boże, jest najpiękniejszą świątynią, jaką można sobie wymarzyć.
 

- Porzucenie katolicyzmu - jak twierdzi doktryna - skazuje duszę apostaty na potępienie; jak ten problem rozstrzyga się w animizmie?
- Uznajemy prawo każdego człowieka do wyboru własnej drogi duchowego rozwoju. Ani nie wolno nikogo zmuszać do wyznawania jakiejkolwiek religii, ani tym bardziej prześladować mających inne niż my wyobrażenie Boga. W stolicy Jakucji są świątynie wielu wyznań, ale panuje tolerancja. Nikt nie poważy się powiedzieć, że ktoś jest gorszym człowiekiem tylko dlatego, że wyznaje taką czy inną religię. Nie ma religii „lepszych” i „gorszych”. O „prawdziwości” wiary nie decyduje przynależność lecz wierność zasadom wyznawanej religii. Dlatego czujący się Jakutami - bez względu na formalną przynależność wyznaniową – spotykają się na wielkim święcie Yhsyah, by wziąć udział w towarzyszących mu ceremoniach i obrzędach.


- Co jest najpiękniejszego w Pani kraju?
- Natura i ludzie, a w ludziach, wynikająca z naszej tradycji, dobroć i szacunek dla wszelkich kultur. Uważamy, że obowiązkiem każdego człowieka jest okazywanie szacunku świętościom innych społeczności i nacji. Mamy świadomość, że nasza tradycja ani nie jest najważniejsza, ani tym bardziej „jedynie słuszna” i dlatego jesteśmy życzliwi wobec świata i jego ciekawi. Pewnie dlatego moi ziomkowie tak bardzo cenią sobie wykształcenie; mamy największy odsetek ludzi wykształconych wśród ludów Północy.
- Dziękuję za rozmowę.
 

Krzysztof Mazur

 

 Jakuci - naród zasiedlający obszar między Czukotką a Krajem Chabarowskim, zamieszkujący głównie doliny środkowego biegu rzek Lena, Ałdan i Wiluj. Republika Sacha (jak brzmi oficjalna nazwa Jakucji) jest dziesięciokrotnie większa od Polski, ale w roku 2002 zamieszkiwało ją niespełna milion ludzi, z czego Jakuci stanowili 1/3 mieszkańców, ok. 16 proc. -inne rdzenne ludy syberyjskie (Ewenkowie, Ewenowie, Buriaci, Jukagirzy), resztę zaś (połowę) - Rosjanie, Ukraińcy i Tatarzy.

Komentarze (17)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.