O działaniach Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, reklamie i znaku gazetowej czapeczki z Jerzym Janczakiem, prezesem zarządu Związku Kontroli Dystrybucji Prasy rozmawia Krzysztof Harasimiuk, naczelny „Tygodnika Siedleckiego”.
O działaniach Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, reklamie i znaku gazetowej czapeczki z Jerzym Janczakiem, prezesem zarządu Związku Kontroli Dystrybucji Prasy rozmawia Krzysztof Harasimiuk, naczelny „Tygodnika Siedleckiego”.
► W czerwcu bieżącego roku minie 20 lat od chwili powołania ZKDP. Inicjatorem był ówczesny naczelny „Rzeczpospolitej”, legenda polskiego dziennikarstwa, Dariusz Fikus. Po co wydawcom, agencjom reklamowym i ogłoszeniodawcom jest potrzebna taka instytucja?
– Kiedy w 1994 roku powstawała nasza organizacja, Polska była w trudnym okresie transformacji ustrojowej, ale gospodarka rynkowa stworzyła nową jakość - żywiołowy rozwój reklam. Stanowiły one, tak jak i dziś, istotne źródło finansowania prasy. Silna konkurencja pomiędzy wydawcami, również wobec radia i telewizji, prowadziła do napięć. Publikacje na temat wysokości nakładów były dalekie od rzeczywistości, tak więc ogłoszeniodawcy i agencje reklamowe cierpiały na chroniczny brak rzetelnych danych. Ta potrzeba transparentności w mediach nie zmieniła się do dziś, a ZKDP ma ugruntowaną pozycję weryfikatora danych o rozpowszechnianiu prasy, również w wersji cyfrowej.
► Sukces ojców założycieli ZKDP jest chyba częściowy. Jaki procent wydawanych w Polsce pism objętych jest audytem i udostępnia dane o sprzedaży i zwrotach?
– To nie jest kwestia liczby kontrolowanych tytułów, a raczej ich udziału w przychodach z reklamy. Wydawcy zrzeszeni w ZKDP to główni gracze na tym rynku.
► W świecie wielkiej prasy (dzienniki ogólnopolskie, tygodniki opinii) jest to uznany i powszechnie stosowany standard. Natomiast w Polsce powiatowej uprawiana jest wolna amerykanka. Ukazuje się wiele tytułów, o których nic nie wiadomo. Każdy ogłoszeniodawca powinien wiedzieć, jaki jest nakład i sprzedaż pisma, jakie są koszty dotarcia z reklamą do odbiorcy. Ile dany tytuł ma czytelników. Jeśli nie zna tych parametrów, to ryzykuje, że wyrzuci pieniądze w błoto. Czy Pana zdaniem te reguły powinny dotyczyć prasy lokalnej?
– Moim zdaniem już dotyczą, bo zrzeszamy 51 tytułów o zasięgu lokalnym, co stanowi 15% wszystkich kontrolowanych przez nas pism. Członkostwo w ZKDP jest dobrowolne. To od decyzji wydawcy zależy, czy podda się rygorystycznym wymogom wykazywania egzemplarzy w deklaracjach ZKDP oraz skrupulatnej kontroli biegłego rewidenta.
► Wierzy Pan, że ten rynek da się ucywilizować?
– Ta decyzja należy do wydawców prasy lokalnej, a może nawet w większym stopniu do reklamodawców, którzy, jak Pan to określił, wyrzucają pieniądze w błoto. Przed zamieszczeniem reklamy zalecamy sprawdzenie, czy pod winietą lub w stopce redakcyjnej jest „czapeczka”, czyli logo ZKDP.
► Dziękuję za rozmowę.
Krzysztof Harasimiuk