KOGO WARTO WYBRAĆ 25 MAJA?

Mazowsze

Marcin Gasiuk 2014-05-23 20:26:34 liczba odsłon: 4327
Jedno z wejść do głównego gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Fot. PGL

Jedno z wejść do głównego gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Fot. PGL

25 maja - po raz trzeci - wybierzemy przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Od naszego głosu zależeć będzie kto wejdzie w skład 51-osobowej delegacji reprezentującej polskie interesy w Unii Europejskiej. Wbrew pozorom są to bardzo ważne wybory, od których będzie zależeć pozycja Polski w Unii Europejskiej w najbliższych latach.

Uważam, że wybory do Parlamentu Europejskiego i wyłoniona w ten sposób reprezentacja, mają istotny wpływ na znaczenie Polski na arenie europejskiej i międzynarodowej. Wbrew obiegowym opiniom Parlament Europejski, będący instytucją, której skład wybierany jest w bezpośrednich oraz powszechnych wyborach we wszystkich 28-miu państwach członkowskich, jest istotnym elementem budowania porządku prawnego UE, czyli również Polski. To właśnie w Brukseli powstaje 60% praw dotyczących mieszkańców UE. Można być eurooptymistą bądź eurosceptykiem, ale bez względu na personalny stosunek do Unii Europejskiej w Parlamencie powinny zasiadać osoby posiadający wiedzę, doświadczenie oraz znajomość języków obcych, które w autentyczny i konstruktywny sposób przejawiają pomysły oraz inicjatywę, aby polepszyć życie mieszkańców Polski i Europy.

Przez ostatnie 10 lat pracy w instytucjach UE w tym 6 w samym Parlamencie Europejskim miałem okazję dokładnie przyjrzeć się pracy posłów, nie tylko z regionu Mazowsza i nie tylko z Polski. Jestem daleki od wydawania bezpośrednich sądów. Z tego też powodu nie będę  posługiwał się nazwiskami kandydatów. Chciałbym, ażeby poniższe przemyślenia stanowiły jedynie punkt wyjścia do analizy profilów kandydatów, w oparciu o przedstawione poniżej, funkcjonujące w Parlamencie Europejskim kryteria, które akurat każdy uzna dla siebie samego za istotne. Z obserwacji wiem, że na każdej liście wyborczej są osoby godne piastowania funkcji posła i takie, które do tej roli - najzwyczajniej - nie nadają się.

Jedno ze skrzydeł gmachu PE w Brukseli. Fot. PGL

Aktywny udział w wyborach ma duże znaczenie, gdyż pozycja Polski w tej demokratycznie wybranej instytucji jest znacząca. Spośród 28 państw członkowskich jesteśmy szóstym największym państwem UE, co przekłada się właśnie na liczbę 51 posłów. Gdyby miejsca posłów były przyznawane ze względu na wielkość unijnych gospodarek, tak jak ma to miejsce w świecie biznesu, to Polska byłaby III ligowym graczem z liczba posłów równą 20. Jednak, na szczęście dla Polski, projekt europejski bazuje na idei równości reprezentacji, z czego w znacznej mierze korzystamy.

Obywatele EU wybiorą 751 posłów, którzy zasiądą nie we frakcjach krajowych, a w europejskich grupach politycznych. Przyjmując podziały istniejące w ustępującym Parlamencie:

 w największej dotychczas grupie politycznej EPP (chadecy) zasiądą posłowie PO i PSL (obecnie 28 polskich posłów na 273 w całej grupie);

 w drugiej co do wielkości grupie politycznej S&D (socjaliści) zasiądzie SLD i zapewne cześć Europy+ TR (obecnie 7 na 196);

 w ALDE (liberałowie) gdzie kiedyś zasiadała Unia Wolności, aktualnie nie ma Polaków,  teraz może pojawić się liberalna cześć Europy+ TR;

 w ECR (konserwatyści) zasiada PIS i Polska Razem, (obecnie 12 na 57);

 w Greens-EFA (zieloni) nigdy nie było Polaków, ale chce to zmienić Partia Zielonych, którzy zarejestrowali swoje listy m.in. w Warszawie;

 w GUE/NGL (komuniści) również nigdy nie było Polaków i nie zanosi się na to, ażeby to uległo zmianie;

 w  EFD (eurosceptycy) Solidarna Polska i zapewne KNP (obecnie 4 na 31).

Siła polskiej reprezentacji w poszczególnych grupach politycznych jest mierzona stopniem wpływu na daną grupę i jej ostatecznymi stanowiskami w poszczególnych głosowaniach. Oczywiście większym wyzwaniem jest umiejętne wpływanie na duże grupy niż na mniejsze, gdzie łatwo zdobyć większość. Jednakże, o ile grupa polityczna decyduje o stanowisku podczas głosowań, to główna praca merytoryczna odbywa się w komisjach parlamentarnych.

W parlamencie są 22 komisje, które zajmują się np.: polityką zagraniczną, transportem, handlem, budżetem itp. Część z nich współtworzy prawo, część natomiast ma charakter wyłącznie doradczy. Każdy eurodeputowany zasiada w przynajmniej jednej komisji jako członek stały i w jednej jako zastępca. Jeśli dany poseł chce przekonać całą komisję do swoich rozwiązań to musi emanować zarówno wiedzą, jak i charyzmą. Nierzadko jeden - mający dogłębną wiedzę - poseł potrafi zastąpić trzech, którzy tam trafili przypadkowo lub bez przygotowania. Starcia w debatach wygrywają specjaliści, inni stanowią jedynie tło. Dlatego tak ważne jest, ażeby delegacja polskich posłów w Brukseli i Strasburgu składała się z osób z wiedzą i doświadczeniem w danej dziedzinie. Tylko eksperci potrafią skutecznie przekonać do swoich racji i tylko takich wyborcy powinni wysłać do Parlamentu Europejskiego.

Tutaj należy jednak zwrócić uwagę na kolejne konieczne cechy posłów: umiejętność poszukiwania konsensusu i zdolność do kompromisu. Wbrew pozorom podejmowanie decyzji w Europarlamencie nie polega tylko na głośnym i siłowym wyrażaniu woli w glosowaniach - to jest ostateczność. W praktyce grupy polityczne prowadzą debaty, w których dąży się do osiągniecia wspólnego stanowiska w drodze konsensusu. Jeśli to nie będzie możliwe, to następuje kolejny etap, czyli poszukiwanie kompromisu, gdzie każdy z czegoś powinien zrezygnować na rzecz końcowego rozwiązania. Dopiero na końcu stosuje się głosowanie większościowe, które w przypadku osiągnięcia porozumienia jest tylko formalnością. To nie są skodyfikowane zasady, ale tak właśnie przebiegają prace nad poszczególnymi aktami. Wniosek jaki z tego płynie jasno wskazuje, że w takich warunkach premiowane są osoby, które oprócz posiadania szczegółowej wiedzy eksperckiej w danym temacie mają również zdolności interpersonalne, pozwalające jednocześnie słuchać i przekonywać oponentów. Liczy się przecież skuteczność wyrażania swojej woli, zaś osoby niezdolne do jakichkolwiek negocjacji (czytaj: zrozumienia innych racji) bardzo szybko są izolowane. Warto pamiętać o tym aspekcie analizując sylwetki kandydatów.

Od posłów bowiem należy oczekiwać zdolności nie tylko do definiowania celów na poziomie krajowym, („Chciałbym, aby na moim Mazowszu, na mojej Lubelszczyźnie...”), ale do umiejętności ich zamiany na cele i prawodawstwo europejskie („Po rozmowach z mieszkańcami Mazowsza i regionu lubelskiego jestem przekonany, że dla Europy najlepsze...”). Nie chodzi bowiem o to, aby przekonywać przekonanych - a o to, aby przekonać niezdecydowanych i zneutralizować/zminimalizować stanowisko tych, którzy z różnych powodów są akurat przeciwni danej inicjatywie. Parlament Europejski to typowe miejsce do realizowania tzw. „miękkiej siły” („soft power”) i walki na argumenty. Również pod kątem tych zdolności należy przyjrzeć się sylwetce kandydata.

Gmach PE w Strasburgu. Fot. PGL

Odnośnie działań na rzecz Polski posłowie powinni kierować się prosta maksymą: „O Polsce za granicą mówi się dobrze albo wcale”. Myślę, że ta prosta zasada, jaką często przypominał eurodeputowany profesor Bronisław Geremek, w którego biurze pracowałem, oddaje minimum norm, jakimi powinien się kierować każdy polski poseł. Bywały przypadki, gdy forum w Parlamencie było wykorzystywane do podnoszenia zupełnie niezrozumiałych dla europejskiego otoczenia spraw krajowych. Z doświadczenia wiem, że jedyni posłowie nie-Polacy, którzy zawsze interesowali się takimi wystąpieniami, robili to po to, ażeby później, przy zupełnie innej okazji uderzyć w interes Polski. Warto wiec przeanalizować charaktery posłów pod kątem ich skłonności do takich zachowań.

Posłowie i ich aktywność w Brukseli są żywą wizytówką Polski i naszego regionu. Zaprzeczeniem takich osób są często ci, którzy większość czasu spędzają i brylują w Polsce, w krajowych mediach, zaniedbując jednocześnie obowiązki posła do europarlamentu. Z doświadczenia można zauważyć, że im więcej tych osób w polskich mediach, tym mniejsze jest ich znaczenie na forach instytucji europejskich. Oczywiście pomijam tutaj sporadyczne wizyty w Polsce, konieczne do spotkań z wyborcami.

Kolejne niezbędne cechy to kultura osobista. Nie mam tu na myśli podstawowych i oczywistych zasad savoir-vivre’u. W przeciwieństwie do dyskursu w Polsce, w Brukseli można się z kogoś poglądami nie zgadzać, ale nie powinno to oznaczać braku szacunku dla oponenta. Również o tym warto pamiętać, stawiając krzyżyk na karcie do głosowania.

Wracając zatem do pytania: czy warto głosować? Uważam, że tak, warto. Polska, będąca znaczącą siłą w Europie, potrzebuje godnej i silnej reprezentacji w Parlamencie Europejskim, jedynej instytucji europejskiej wybieranej bezpośrednio. Na listach wyborczych wszystkich partii można znaleźć uczciwych i profesjonalnych kandydatów, którzy będą godnie reprezentować Mazowsze i Lubelszczyznę w Europie. Nawet pobieżna analiza ich deklaracji i osiągnieć pozwoli nam dokonać mądrego wyboru, wystarczy tylko głębiej zapoznać się z ich życiorysem.

Natomiast po samych wyborach zachęcam również do odwiedzania krajowych biur poselskich nowo wybranych posłów - każdego miesiąca mają oni wyznaczone specjalne dni, podczas których powinni spotykać się z wyborcami. Jest to o tyle ważne, że bez naturalnej kontroli ze strony wyborców nie można mówić o czystej i pełnej demokracji, tylko o festiwalu reklamówek i plakatów co pięć lat.

Nawet jeśli kogoś powyższe argumenty nie przekonują, to proszę pamiętać o tym, że: jeśli ty nie pójdziesz zagłosować, to na pewno zrobi to ktoś inny, z którego poglądami już zupełnie się nie zgadzasz. Dlaczego więc tracić tę okazję do wyrażenia swoich poglądów?

Marcin Gasiuk

 

 


Marcin Gasiuk – siedlczanin, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego oraz Akademii Dyplomatycznej w Wiedniu, w latach 2004-2008 asystent eurodeputowanego prof. Bronisława Geremka w Brukseli, 2008-2012 pracownik Komisji Europejskiej, Dyrekcji ds. Polityki Regionalnej odpowiedzialny za projekty transportowe w Polsce, 2012-2014 pracownik sekretariatu ds. polityki zagranicznej w Parlamencie Europejskim.

Od 2011 roku uczestnik unijnego programu „Back to School”, w ramach którego spotyka się z młodzieżą  z PG6 oraz I LO w Siedlcach. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Polskich Pracowników Organizacji Międzynarodowych NETWORK PL.

Komentarze (3)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.