Dlaczego ktoś wątpi w moje zasługi?

Łosice

2015-04-16 11:28:30 liczba odsłon: 4236
- Mam listę zawierającą 206 nazwisk osób, które w czynie społecznym budowały przedszkole. Większości z nich już nie ma wśród nas, ale są tacy,  którzy żyją i uważają, że tablica powinna być zawieszona, by młodzi ludzie docenili wysiłek innych - mówiła F.

- Mam listę zawierającą 206 nazwisk osób, które w czynie społecznym budowały przedszkole. Większości z nich już nie ma wśród nas, ale są tacy, którzy żyją i uważają, że tablica powinna być zawieszona, by młodzi ludzie docenili wysiłek innych - mówiła F.

- Czy ja dożyję dnia, kiedy tablica zawiśnie na przedszkolu? - pytała łosickich radnych dziewięćdziesięcioletnia Felicja Zawada.

Napis na tablicy ma być taki: „W roku 1972-1977 wysiłkiem rodziców, Komitetu Założycielskiego, społeczeństwa, inicjatorki Felicji Zawady wzniesiono ten budynek. Stanisław Wyrozębski z ekipą i materiałem zbrojeniowym zamknął stan zerowy, inż. Kazimierz Oskroba uzyskał fundusz z centralnego budżetu na budowę wzwyż”.

O tablicę na budynku przedszkola w Łosicach Felicja Zawada zabiega od 2006 r. Wtedy chodziło o upamiętnienie jedynie jej osoby. Sama chciała też pokryć koszty wykonania tablicy.

Na jej zawieszenie zgodzić musiały się jednak władze miasta. A takiej zgody nie było. Felicja Zawada nie rezygnowała. W 2013 r. jej prośbę ponowił komitet, którego długa nazwa mówi wszystko - Komitet Społeczny Ufundowania Tablicy Pamiątkowej Powstania Siedziby Przedszkola nr 1 w Łosicach przy ul. św. Stanisława.

Inicjatywą komitetu ostatnio ponownie zajęła się Rada Miasta i Gminy Łosice.

Jak to było w starym przedszkolu?

Felicja Zawada ma 90 lat, ale dobrze pamięta, jak dojrzewała myśl budowy nowego przedszkola w Łosicach. - Do pracy do przedszkola przyszłam w 1968 r. Mieściło się ono w starym, maleńkim żydowskim domku. Warunki były tragiczne – mówi. - Nie było sanitariatów, a dzieci musiały przebywać w niewielkich pomieszczeniach. Wodę przynosiło się wiadrami, idąc jakieś 1,5 kilometra. Jedzenie przygotowywane było w pseudokuchni, gdzie nie było nawet posadzki. I tylko mnie zależało na tych dzieciach, na poprawie warunków, bo ówczesna dyrektor przedszkola nie przejmowała się niczym. Nie obchodziło jej, że dzieci załatwiają się do nocników, że nie ma wody, by je umyć.

 

Zostało Ci do przeczytania 70% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 15/2015:

Komentarze (13)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.