Był „nowy”. Nikt nie zauważył, kiedy przestał wychodzić z domu. Gdy na klatce schodowej pojawił się okropny fetor, podniesiono alarm.
Był „nowy”. Nikt nie zauważył, kiedy przestał wychodzić z domu. Gdy na klatce schodowej pojawił się okropny fetor, podniesiono alarm.
– To było jak horror, jak film grozy, w którym przyszło nam grać – mówią mieszkańcy bloku przy Sosnowej w Siedlcach.
W jednym z mieszkań zmarł czterdziestoparoletni mężczyzna.
Mieszkał sam, nikt nie zauważył, kiedy przestał wychodzić z domu. – Mieszkał u nas od niedawna, może jakieś dwa miesiące – opowiadają sąsiedzi. – Nie zdążyliśmy go poznać, dlatego nikt nie zareagował, gdy przestał się pojawiać.
Zapach na klatce
O przyzwyczajeniach ludzi z sąsiedztwa, czy się chce, czy nie, zazwyczaj wszyscy wiedzą, choćby: w jakich godzinach kto wychodzi do pracy, o której wraca, robi zakupy w pobliskim sklepie.
O tym sąsiedzie wszyscy w bloku dowiedzieli się dopiero, gdy na klatce schodowej pojawił się duszący, brzydki zapach.
– Z początku myśleliśmy, że może to jakaś zepsuta kanalizacja. Ale na klatce schodowej? Toż tu nie ma rur.
Przy drzwiach mieszkania mężczyzny, przykry zapach był najsilniejszy. Sąsiad nie reagował na pukanie. Zawiadomiono policję.
– Gdy wyłamano drzwi, potworny fetor rozlał się na całą klatkę.
Rzecznik prasowy KMP Jerzy Długosz potwierdza:
– W mieszkaniu znaleziono zwłoki mężczyzny. Były w takiej fazie rozkładu, że strażacy, którzy weszli do mieszkania, musieli pracować w maskach przeciwgazowych.
najstarsze
najnowsze
popularne