Z Zenkiem Martyniukiem rozmawia Tomasz Markiewicz.
fot. Janusz Mazurek
Z Zenkiem Martyniukiem rozmawia Tomasz Markiewicz.
Król disco polo jest tylko jeden - i jest nim Zenek Martyniuk. Tysiące Polek na jego punkcie oszalało. To właśnie jemu zawdzięczają takie przeboje, jak: „Pszczółka Maja”, „Pragnienie miłości” czy „Przez twe oczy zielone”.
Kiedyś był taki artysta Liberace. Pod koniec występu zawsze wychodził na środek sceny, uśmiechał się szeroko i mówił: „Tak wspaniale się dziś bawiłem, że naprawdę jest mi wstyd, że biorę pieniądze”. Tu następowała pauza, po czym dodawał: „Ale wezmę”.
- I ja wezmę (uśmiech).
Ja za ten wywiad... też. Ale zauważyłem, że tobie się te pieniądze mnożą. Grasz 2-3 koncerty dziennie.
- Teraz dla komfortu gramy ich mniej. Chociaż, jak zauważyłeś, jeśli dobrze policzyć, i tak są tego tony. Ale 10 lat temu było ich jeszcze więcej: występowaliśmy 6 razy dziennie.
Taki był boom na disco polo?
- Nie chodzi o boom. Może po prostu byliśmy młodsi i dawaliśmy radę. W tej chwili też jest boom, i to taki, że moglibyśmy koncertować 10, 15, a nawet 20 razy dziennie. Ale przecież nie jesteśmy w stanie tyle grać.
najstarsze
najnowsze
popularne