Zakupy! Kobiety je kochają, mężowie raczej nie. Ale przecież są rzeczy, które trzeba mieć! „Must have”, i koniec! Co słyszą mężowie, gdy żony wracają z zakupów? „Była promocja”. A co, gdy znajdują w szafie nowy ciuch? „Przecież to taki stary łach”...
Robiły tak nasze babcie, mamy i robimy my. Mamy to chyba w genach. Kupujemy, ukrywamy, kombinujemy. Ach, ten dreszczyk emocji...
Agata, siedlecka bizneswoman, nie rozumie strachu koleżanek przed przyznaniem się do wydania kroci na ciuchy. Szeroko rozkładaj ręce pokazując, że ugina się pod ciężarem siat.
– O tak wchodzę do domu po zakupach – pokazuje obrazowo, wywołując zazdrość u przyjaciółek. – Poważnie???!!! – pytają z niedowierzaniem. – Pewnie! – z dumą przyznaje Agata. – Wychowałam go! – zdradza sekret. – Dwadzieścia lat mi to zajęło. Po ślubie jesteśmy już 30 lat, a ja dwie dekady wyjaśniałam facetowi, że z zakupów tłumaczyć się nie będę. Teraz wchodzę do domu z siatami jak królowa.
Jej mąż nie chodzi z nią na zakupy. Gdy bała się jeździć po Warszawie, przywoził ją, a kiedy biegała po centrum handlowym, spał w najlepsze w samochodzie, cierpliwie na nią czekając. Słysząc to, koleżanki są bliskie depresji. Co za farciara!
CZEGO OCZY NIE WIDZĄ
Zostało Ci do przeczytania 76% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 51/2017:
najstarsze
najnowsze
popularne