Z Mistrzynią Polski w łucznictwie konnym ANNĄ SOKÓLSKĄ rozmawia Mariola Zaczyńska.
fot. Aga Król
Z Mistrzynią Polski w łucznictwie konnym ANNĄ SOKÓLSKĄ rozmawia Mariola Zaczyńska.
Ewa skusiła jabłkiem Adama. Ania z pewnością by to jabłko zestrzeliła. Strzałą z łuku. I jeszcze pędząc na koniu! Może dlatego tylko jakiś Superman może mieć u niej szansę. Romantyków zostawia księżniczkom. Ona jest wojowniczką.
- Spodziewam się jakiejś wstrząsającej opowieści, jak to twoja mam urodziła cię, pędząc do szpitala na końskim grzbiecie.
- Albo na furze, na przykład?
- No bardziej w siodle. Przecież wyglądasz, jakbyś się w tym siodle urodziła!
- Muszę cię rozczarować. Nic z tych rzeczy! W dodatku końmi zainteresowałam się bardzo późno, bo w wieku 17 lat. Zawsze byłam aktywna. Uprawiałam lekkoatletykę, judo, jeździłam na desce. Ale szukałam już czegoś nowego, więc pomyślałam o jeździectwie. I to dopiero było wyzwanie!
- Że takie trudne?
- Świetne doświadczenie, bo trzeba pracować z żywą istotą, dogadać się z nią, a to nie jest proste. Myślisz, że wsiądziesz na grzbiet konia, a on pojedzie tam, gdzie chcesz? No to się zdziwisz. Musisz nad tym sporo popracować.
najstarsze
najnowsze
popularne