Okaleczone drzewa, poszarpane gałęzie, których resztki sterczą jak kikuty rannych żołnierzy na pobojowisku. Tak wyglądają lipy przy drodze prowadzącej od Pniewnika w stronę Wielądek w gminie Korytnica.
Okaleczone drzewa, poszarpane gałęzie, których resztki sterczą jak kikuty rannych żołnierzy na pobojowisku. Tak wyglądają lipy przy drodze prowadzącej od Pniewnika w stronę Wielądek w gminie Korytnica.
O okaleczeniu drzew poinformował nas zbulwersowany mieszkaniec Pniewnika.
– Obrypali te drzewa jakąś maszyną. Wyglądają jak po bombardowaniu, albo jakby tędy jakiś tajfun przeszedł – mówi.
KTO TO ZLECIŁ?
Jak twierdzi mieszkaniec, „strzyżenie” drzew odbyło się w połowie lipca. Według niego ofiarą „pielęgnacji” padło od 60 do 100 lip. Na gruntową drogę za kapliczką, prowadzącą od wsi w stronę Wielądek, wjechała maszyna (prawdopodobnie taka, której używa się do koszenia rowów porośniętych wysoką trawą i krzewami), która szarpała i mieliła gałęzie.
– Środek lata to nie czas na wykonywanie tego typu prac pielęgnacyjnych, jeśli to pielęgnacją nazwać można. Z tego co mi wiadomo, to gałęzie drzew przycina się wczesną wiosną, albo na jesieni, a nie teraz, kiedy jest pełnia wegetacji. Poza tym te lipy akurat kwitły i kręciło się wokół nich dużo pszczół – mówi mieszkaniec Pniewnika.
Zdaniem mężczyzny, niektóre z lip mają około 60 lat. Były posadzone przez uczniów szkoły w Pniewniku w ramach jakiejś przyrodniczej akcji. Tym bardziej ich szkoda.
- To była piękna lipowa aleja. Teraz wygląda to wszystko strasznie, patrzeć się nie da... (...)
najstarsze
najnowsze
popularne