Przeczytaj najnowsze Szpilki Zaczyńskiej
– A taki był ładny! Amerykański! Szkoda – śmiał się Pawlak na wieść, że Kargulowi ogiera ukradli. Wypisz wymaluj, jakby o naszym prezydencie. Taki był ładny, gdy startował w wyborach. No prawie amerykański, bo na tle pisowskiej przaśności jawił się jak obywatel świata. Ale szybko mu przeszło.
Gdy prezydent RP odwiedził Siedlce, by w świetle kamer podpisać ustawę o krajowej sieci onkologicznej, czynił to tylko przy jednej słusznej kamerze – TVP. On, który zarzekał się, że jest prezydentem wszystkich Polaków, pokazał, jak bardzo nim nie jest.
Czego boi się prezydent Duda? Niewygodnych pytań? Konfrontacji z dziennikarzami wolnych mediów? Zderzenia z rzeczywistością? Że ktoś perfidnie zapyta go po angielsku, a on będzie musiał odpowiedzieć w tym języku?
Prezydent Duda nie jest już ani ładny, ani amerykański (dawniej „amerykański” kojarzyło się z dobrą jakością, wolnością, światowością). Jest wielkim rozczarowaniem. Jak wszystko, zresztą, co się z PiS wywodzi. Gdyby go porównać z równolatkiem Rafałem Trzaskowskim (chyba dzielą ich 4 miesiące), Andrzej Duda jeszcze bardziej nie jest amerykański. I PiS to widzi. Jak również to, że Polacy chcieliby zamienić Dudę na Trzaskowskiego. Wieść gminna niesie, że pisowskie służby już mocno pracują, jak by tu „Trzaska” usadzić. Albo posadzić.
Nazywano Andrzeja Dudę już różnie. Najczęściej „długopis”. To z racji bezkrytycznego podpisywania tego, co PiS wymyśliło. O inne określenie, mniej subtelne, toczyła się nawet sprawa w sądzie. Po wyroku wielu Polaków odetchnęło z ulgą: inwektywa nie obrażała prezydenta. Czyli to, co myślą o przywódcy pisowskiego narodu, ani go nie obraża, ani rażąco nie dobiega od potocznego postrzegania.
Andrzej Duda miał wiele okazji, by ratować demokrację i pokazać, że jest „prezydentem wszystkich Polaków”. Przy okazji uratowałby swój wizerunek. Nie skorzystał. W historycznych przekazach pozostaną jego zdjęcia, które chwały mu nie przyniosą. Nie na darmo jest przecież nazywany „człowiekiem memem”. Bo albo śmieje się z niezbyt mądrą miną (delikatnie mówiąc), albo robi grymasy w stylu Mussoliniego, albo rapuje o ostrym cieniu mgły.
Więc może i nic dziwnego, że do Siedlec przyjechał z kamerami TVP. Bo te są wręcz stworzone dla polityków PiS. Wyglądają w nich ślicznie igładko. I chcą się pokazać takimi, jakimi nie są (wszak prawda o PiS piękna nie jest).
Pisowcy już na początku swych rządów oddzielili Sejm od obywateli barykadami i płotami. Świadomie zamknęli się w twierdzy. „Prezydent wszystkich Polaków” uczynił podobnie. Nie słucha ludu. Nie słucha „wszystkich Polaków”.
Otwarte zostaje pytanie, na ile jeszcze pozwoli niszczyć pisowcom nasz kraj.
najstarsze
najnowsze
popularne