Gdzie jest ohel rabina Roitblata?

Mazowsze

Dariusz Kuziak 2023-04-25 14:05:27 liczba odsłon: 2347
Rabin Joseph Weisblum, rabin siedlecki (z lewej) i jego brat, rabin żelechowski, szukają ohelu rabina cadyka Gerszona Roitblata na cmentarzu żydowskim w Siedlcach.

Rabin Joseph Weisblum, rabin siedlecki (z lewej) i jego brat, rabin żelechowski, szukają ohelu rabina cadyka Gerszona Roitblata na cmentarzu żydowskim w Siedlcach.

Dla chasydów z całego świata groby cadyków nadal stanowią miejsca pielgrzymek.

– Szukamy grobu rabina Roitblata, założyciela chasydzkiej wspólnoty, która funkcjonowała przy ul. Czerwonego Krzyża w Siedlcach. Mieli tam swoją bożnicę. Był tam też dom rabina. Rabin założył tę wspólnotę w 1902 r. To ciekawa i czcigodna postać – opowiadał podczas Dni Judaizmu w Siedlcach dr Edward Kopówka, dyrektor Muzeum Treblinka.

Założona przez Gerszona Roitblata wspólnota funkcjonuje do dzisiaj, choć już nie w Siedlcach. Ma swego „siedleckiego” rabina w Stanach Zjednoczonych. Jest nim Joseph Weisblum. Przyjechał do Siedlec, by odnaleźć grób rabina Roitblata. Grobu na razie nie odnaleziono.

Wiadomo, że Gerszon Roitblat zmarł w 1916 r. i został pochowany na istniejącym do dziś kirkucie przy ul. Szkolnej. Prawdopodobnie rok później jego uczniowie wybudowali na grobie drewniany ohel. W czasie wojny został on jednak zniszczony.

PO LEWEJ CZY PO PRAWEJ?

Jak można dowiedzieć się ze strony Wirtualny Sztetl, ohel (hebr. – namiot) to budynek stawiany na grobach cadyków i rabinów oraz członków ich rodzin. Spełnia funkcję  zabezpieczenia grobu i zapewnia osobom modlącym się w jego wnętrzu ochronę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Są to obiekty małej architektury, zadaszone lub odkryte.

– Wiemy, że na cmentarzu były trzy ohele. Środkowy był murowany, ale to nie jego śladów szukamy. Ohel rabina Gerszona Roitblata był drewniany, stał obok murowanego. Nie wiemy, czy po jego prawej, czy po lewej stronie. Miejsce zostało wstępnie ustalone za pomocą badań georadarem. Zgodnie z żydowskimi zwyczajami nie można naruszać ziemi, w której leżą zmarli. Badania archeologiczne nie wchodzą więc w grę – opowiadał dyrektor dr Edward Kopówka.

Dlaczego ustalenie dokładnego miejsca pochówku rabina jest tak ważne? – Chodzi o to, by w rocznicę śmierci rabina wspólnota mogła zbierać się na jego grobie. I składać kartki z prośbami do Boga – wyjaśniał dyrektor.

LISTY DO CADYKA

Szerzej o tym zwyczaju żydowskim pisała Hanna Krall w reportażu „Listy do cadyka”: Kartki, które się na cmentarzach zostawia, to listy do cadyka: sprawy, które swojemu zmarłemu cadykowi powierza Żyd. Kiedy cadyk żył – a cadyk znaczy sprawiedliwy – odpowiadał osobiście. Spełniał prośby, udzielał rad, leczył chorych, rozstrzygał spory i ogłaszał wyroki. Na drabinie, łączącej Żyda z Bogiem, był – dzięki swojej świetności i pobożności – w połowie drogi. Do Boga miał bliżej niż ludzie, do ludzi miał bliżej niż Bóg, poprzez niego więc wola Boża docierała na ziemię. Kiedy umierał, moc jego nie ustawała, być może zwiększała się, skoro miał teraz do nieba jeszcze bliżej. Żydzi więc przychodzili na cmentarze, zapalali cadykom świece i zostawiali im prośby spisane na kartkach.

– Chasydzi odwiedzali groby cadyków szczególnie licznie w rocznice śmierci, co wiązało się z wiarą, że dusza człowieka w rocznicę śmierci zstępuje na miejsce swojego pochówku. Dusza cadyka, która odwiedzi ziemię, może zanieść prośbę przed oblicze Boga. Dla chasydów z całego światagroby cadyków stanowią jeszcze dziś miejsca pielgrzymek – pisze Janina Jankowska w artykule o cadyku Morgensternie z Kocka.

Cadyk Rabbi Gershon Roitblat zmarł w piątek 27.10.1916 r. Siedlecki rabin domniema, że ohel został wybudowany rok później, czyli w październiku 1917 r.

Siedlecki rabin Joseph Weisblum kilkakrotnie zwracał się z apelem o pomoc w ustaleniu miejsca pochówku rabina Roitblata. Ludzie, którzy mogliby pamiętać ohel, już nie żyją. Pomocne mogłoby być natomiast przedwojenne zdjęcie kirkutu, na którym byłoby widać, jak położone są ohele. Gdyby udało się odnaleźć ohel rabina, członkowie chasydzkiej wspólnoty pielgrzymowaliby do jego grobu.

Czy w rodzinnych archiwach siedlczan ocalały fotografie przedwojennego kirkutu?

DARIUSZ KUZIAK
Dziękuję dr. Edwardowi Kopówce za udostępnienie fotografii oraz opowieści o rabinie „Przeklęty dom”

Cadyk (hebr. – pobożny, sprawiedliwy) – człowiek sprawiedliwy, przestrzegający zasad moralnych obowiązujących w judaizmie, albo charyzmatyczny przywódca religijny w chasydyzmie, otaczany najwyższym szacunkiem przez współwyznawców przypisujących mu moc czynienia cudów, zwany też „rebe”. Uważano, że cadyk pośredniczy między Bogiem a ludźmi, ponieważ przez swoją ponadprzeciętną pobożność i siłę woli osiąga stan mistycznej jedności z Bogiem oraz może przyśpieszyć nadejście Mesjasza. Wierzono, że ma on prawo do wypełniania obowiązków religijnych w zastępstwie ludzi niedostatecznie do tego przygotowanych. Cadyk utrzymywał się z datków swoich zwolenników. W czasach formowania się chasydyzmu, za życia jego twórcy Baala Szema Towa, instytucja cadyka nie była jeszcze znana. Wykształciła się dopiero w pokoleniu jego uczniów. Autorytet cadyka wypływał z wiary w mistyczne wtajemniczenie oraz dziedziczną charyzmę. Praktyki ekstatyczne, odgrywające w chasydyzmie ważną rolę, wymagały doskonałości wewnętrznej, niedostępnej zwykłym ludziom. W XVIII w. Elimelech z Leżajska, twórca tzw. praktycznego cadykizmu, głosił, że cadyk jest nie tylko duchowym przywódcą, ale jego władza powinna się rozciągać na wszystkie sfery życia. Jako pierwszy wprowadził stałe opłaty, jakie musieli przekazywać swojemu cadykowi chasydzi. Założył też dwór, do którego pielgrzymowano po radę i wsparcie duchowe.

Źródło: Wirtualny Sztetl: sztetl.org.pl/pl/slownik/cadyk

 

Jehoszua Aszer Weisblum: „ Przeklęty dom”
W roku 1902 mianowany został nasz rabin [Gerszon Roitblat] cadykiem przez swego nauczyciela, świętobliwego Dawida Moszego z Czertkowa.

Od tej chwili zbierało się wokół niego wielu chasydów, proszących o radę i wsparcie duchowe, a także pragnących ogrzać się w promieniach jego świętości. W tym samym roku zamieszkał on w Siedlcach i tam zorganizował swój dwór chasydzki. Nazwa miasta stała się od tego czasu związana z imieniem jego na wieki. W tym okresie większość Żydów w mieście była mitnagdim [przeciwna chasydom] i dlatego nie cieszyli się oni z przybycia naszego rabina. W tych czasach bardzo trudno było w mieście znaleźć dom albo mieszkanie, a mitnagdim nie chcieli mu wynająć. Po długich poszukiwaniach w końcu zaproponowano mu kilkupiętrowy dom, który stał niezamieszkały na rogu ulicy Jatkowej i Browarnej. Dom był pusty, gdyż już kilka lat wcześniej opuścili go jego mieszkańcy, bojąc się upiorów, które się tam zadomowiły i nikt nie był na tyle odważny, aby się tam wprowadzić. Mitnagdim zaproponowali mu ten dom, mając nadzieję, że szybko ucieknie stamtąd na pośmiewisko wszystkich. Rabin wypytywał się o szczegóły odnośnie do tego domu. Opowiedziano mu o tych czartach i jak wypłoszyli oni poprzednich mieszkańców. Mimo wszystko rabin zdecydował się wynająć dom za cenę, jakiej zażądano. Pierwszej nocy poprosił zięcia swego, mojego wuja Lejbusza Szapiro, cadyka z Kutna, syna świętobliwego rabina Szaloma z Przytyku, aby poszedł spać w tym domu wraz ze służącym. Dał mu swoją laskę i kilka fajek, które polecił umieścić na parapetach okien, aby odstraszyć diabły. W wypadku gdyby jednak weszły do domu, polecił służącemu podnieść laskę i oświadczyć: „Rabin Gerszon rozkazuje wam, abyście więcej tutaj nie przychodzili, gdyż od dziś dom ten należy do niego”.

Nasz rabin podtrzymywał na duchu swoich chasydów, aby nie bali się, gdyż demony nie będą mogły im zaszkodzić. Położyli więc fajki na parapetach okien i poszli spać późno w nocy. I jak tylko zasnęli, obudziły wuja głosy, które się rozległy w domu. Drzwi jego pokoju otworzyły się i wszedł do niego mały człowieczek ubrany po zachodniemu, z kapeluszem na głowie i zaczął zbliżać się do jego łóżka. Wuj się nie zląkł, złapał laskę i czekał na reakcję tej kreatury. Ta zbliżyła się wolnymi krokami i zatrzymała się tuż przed łóżkiem, otworzyła usta i okrzyk „faier” („ogień” – słowo wypowiedziane w języku jidysz) wydobył się z nich. I z chwilą gdy diabeł wymówił to słowo, wysunął się z jego ust bardzo długi język, podobny do taśmy czerwonego ognia. Widząc to, uderzył wuj diabła laską w głowę i zawołał: „Ja jestem przedstawicielem rabina Gerszona i on rozkazuje wam nie przychodzić tu więcej, gdyż od dnia dzisiejszego będzie on tu mieszkał i nie macie więcej władzy nad domem”. Kiedy tylko wypowiedział te słowa, od razu zniknęła ta dziwna kreatura, a wuj wrócił do łóżka i zapadł w spokojny sen.

Rankiem, gdy opowiedział wuj rabinowi o wszystkim, co się mu przydarzyło w nocy, ten dziwił się bardzo swawoli diabłów i zaczął się wypytywać o źródło tej historii. Okazało się, że gdy budowano ten dom, robotnicy chrześcijańscy pracowali także w soboty, gdyż właściciele żydowscy zapłacili haracz zwalniający od szabasu i uważali, że tak im wolno. Gdy dowiedział się o tym przewodniczący sądu rabinackiego, uczony Szymon Dov Ber Anolik, ostrzegł ich, iż takie zwolnienie jest nieważne i nie mogą na nim polegać. A kiedy nie posłuchali jego ostrzeżeń po raz drugi i trzeci, rzucił klątwę na nich. Dlatego, kiedy ukończono budowę i właściciele wprowadzili się do domu, pojawiły się w nim owłosione kreatury, które tłukły wszystkie zastawy i łamały inne przedmioty w domu. Przelęknięci domownicy uciekli, gdzie pieprz rośnie. I za każdym razem gdy się ktoś tam wprowadzał, wszystko to się powtarzało, aż w rezultacie dom ten stał pusty. Gdy nasz rabin dowiedział się o tym wszystkim,  oświadczył, że gdyby wiedział wcześniej, że Anolik rzucił klątwę na dom, na pewno by go nie wynajął, ale skoro już się to stało, pozostanie w nim, gdyż i tak już wygnał tych diabłów. I w miejsce harców diabelskich od tej chwili tańcowali tam chasydzi, dniami i nocami.

Źródło: Sefer beit avot (Księga domu ojców). Redakcja: Jehoszua Aszer Weisblum. Nowy Jork, 2001, s. 60-63. Z hebrajskiego na polski tłumaczył i redakcji dokonał Michael Halber, współredakcja Edward Kopówka

Komentarze (9)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.