Prezentujemy najnowszy felieton sekretarz redakcji „TS” Marioli Zaczyńskiej.
.
Prezentujemy najnowszy felieton sekretarz redakcji „TS” Marioli Zaczyńskiej.
Zamki z piasku i studnia
Państwo polskie się skurczyło. Ma dziś rozmiary ciasnego podwórka Kaczyńskiego i Ziobry.
Pośrodku podwórka stoją piaskownica i studnia. W piaskownicy Kaczyński lepi zamki i kreśli patyczkiem tajemnicze szlaczki - mapę pisowskich poczynań. Pod koniec dnia opiekunowie Kaczyńskiego (starszy pan sprawia wrażenie, że bez skrupulatnej opieki wystrzeli w kosmos także ciałem, a nie tylko głową) sprawdzają, cóż to za babki Kaczyński ulepił z piasku i jakie zygzaczki wyrysował. A potem obwieszczają to Polsce i światu jako aktualną politykę państwa.
Na zaczarowanym podwórku równie ważna jest studnia. To studnia bez dna. Ładuje się tam pieniądze wszystkich Polaków, ale pełnymi garściami czerpią z niej tylko pisowscy klakierzy. Na tę studnię pracujemy wszyscy. Im dłużej piaskowy dziadek lepi swoje zamki, tym więcej wpada do studni naszych ciężko zapracowanych złotówek. Wpada i przepada. Naszą kasę odnajdują potem dziennikarze, skrupulatnie wyliczając, ile zmarnowano pieniędzy w kolejnej pisowskiej aferze. Tak, to magiczna studnia. Poi tylko pisowskie koty.
Kaczyński musi się jednak dzielić zaczarowanym podwórkiem z Ziobrą. Ziobro jeszcze nie depcze malutkich zameczków z piasku, ale wyraźnie wygrodził kąt piaskownicy, w którym Kaczyński lepić nie będzie. Ten kawałek piaszczystej podłogi jest Ziobry. Kaczyński chowa więc grzecznie łopatkę, udając, że nie widzi grabieży piasku. A wszyscy się dziwią... Zachodzą w głowę, co takiego się stało. Że niby głosy w Sejmie? A może Ziobro i jego służby wiedzą zbyt wiele o Kaczyńskim, jego opiekunach, całej świcie...
Ziobro robi, co chce. Ale dopóki pisowskie afery wpadają do studni, jego kąt piaskownicy jest jego twierdzą. Znacie opowieść o partyzantach, którzy ukryli się przed Niemcami w studni? Niemieccy żandarmi zaglądają do studni, ale ciemno tam, więc nic nie widzą. - „A może poszli tą drogą?” - pyta żandarm drugiego, a jego słowa odbijają się echem ze studni:. - „A może poszli tą drogą?”. Drugi żandarm się zastanawia: - „A może poszli do lasu?”. Echo powtarza natychmiast: „A może poszli do lasu?”. Hmmm... „A może są w studni?” - zastanawia się żandarm. „A może poszli do lasu?” - odpowiada zaniepokojone echo.
Pisowskie życie toczy się przy studni. Czerpie się z niej bez opamiętania pieniądze Polaków, a topi pisowskie grzechy i grzeszki. Ziobro siłą studni stoi. Czy dowiemy się kiedyś, co leży na jej dnie?
Zamki z piasku, zawsze były zamkami z piasku, wiatr historii nie zostawia potem po nich śladu. Ale to, co może wyciągnąć ze studni Ziobro na swoich pobratymców, może się na trwałe zapisać w historii. A wtedy nie wystarczy zaniepokojona sugestia: „A może poszli do lasu?”...
MARIOLA ZACZYŃSKA
najstarsze
najnowsze
popularne