W czasie siarczystych mrozów strażnicy miejscy patrolują miejsca, gdzie mogą chronić się bezdomni.
Burmistrz Świeradowa-Zdroju podjął znakomitą decyzję i zlikwidował twór o nazwie Straż Miejska. U nas w Siedlcach SM to znacznie większy twór, z którego pożytek mizerny.
W takiej chwili nie ma kalkulacji: czy to jest bezpieczne, czy nie. Dwoje strażników miejskich bez namysłu wskoczyło do zalewu, by ratować tonącego mężczyznę. Mimo reanimacji, życia mężczyzny nie udało się ocalić.
To wyglądało jak bunt. Funkcjonariusze siedleckiej Straży Miejskiej założyli zakładowy NSZZ „Solidarność”, który oskarżył komendanta o szereg nieprawidłowości. Skargę rozpatrzyła Rada Miasta, ale „po drodze” odbyły się też postępowania prokuratorskie, w tym niekorzystne dla jednego ze strażników-związkowców.
W weekend strażnicy miejscy, penetrując miejsca, w których mogą przebywac bezdomni, na terenie starych magazynów byłej firmy Ardom, znaleźli leżącego mężczyznę bez oznak życia.
Dziś siedleccy strażnicy miejscy wyjątkowo często kursowali między centrum miasta a ulicą Południową, gdzie znajduje się noclegownia dla bezdomnych.
Kilkuset młodych ludzi zebrało się przed Urzędem Miasta w Siedlcach, by zaprotestować przeciwko podpisaniu przez Polskę porozumienia ACTA.
14 grudnia w godzinach popołudniowych funkcjonariusze straży miejskiej w Siedlcach ujęli dwóch inkasentów, którzy zbierali opłaty za handel na terenie miasta.
Ok. godz. 11 w Siedlcach przy zbiegu ulic Kasztanowej i Klonowej na opuszczonej posesji straż miejska ujęła trzech szabrowników, którzy kradli złom.
Ok. godz. 17 kobieta, która przyjechała do Siedlec, powiadomiła oficera dyżurnego policji, że na terenie miasta "zgubił" jej się 8-letni synek.
Wraz z nastaniem mrozów i opadami śniegu siedleccy policjanci i strażnicy miejscy ze szczególną uwagą penetrują te rejony Siedlec, w których mogą przebywać bezdomni lub osoby, które wracając do domu po spożyciu alkoholu, "zasłabły" w drodze.
Policjanci i strażnicy miejscy usiłują złapać trzy konie, które "wędrują" od ulicy Janowskiej do centrum miasta.
Kampania „Zero tolerancji” sprawdziła się ponoć w Nowym Jorku. Jej twórca Rudolph Giuliani (burmistrz Nowego Jorku), zwiększył budżet policji i zwerbował ponad cztery tysiące nowych policjantów. „Zero tolerancji” w Siedlcach nie ma aż tak dużego rozmachu. Ale cel ma ten sam: zaprowadzić porządek w mieście, który – co tu dużo mówić – popsuł się ostatnio, i to jak!
"W siedleckim zalewie zamarznięta woda uwięziła dwa łabędzie. Co robić, szkoda tych ptaków. Pozostawione bez pomocy - najprawdopodobniej nie przeżyją tej nocy" - zaalarmowała nas Czytelniczka.
Prezydent Siedlec zlecił Straży Miejskiej kontrolę, która ma wykazać, czy siedlczanie czipują swoje psy. W ubiegłym roku radni podjęli uchwałę, zgodnie w którą elektroniczne znakowanie psów za pomocą czipa jest w naszym mieście obowiązkowe. Koszty czipowania ponosi miasto.
Aparaty fotograficzne, kamery, telefony komórkowe i dyktafony. W taki oręż zaopatrzyła się Rada Mieszkańców jednego ze spółdzielczych osiedli w Siedlcach. Rozeźleni mieszkańcy idą bowiem na wojnę. Wojnę z psimi kupkami. Cóż... Może być gorąco.