13,5 miliona złotych - tyle kosztowała przebudowa Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach. Wczoraj go uroczyście otwarto.
Po prawie 9 godzinach czekania w SOR, pacjentka poszła do Nocnej Pomocy Lekarskiej. Tam odesłali ją z powrotem.
„Wiązanki” dostają codziennie, a kwiaty kilka razy w życiu, chociaż codziennie ratują czyjeś życie. Pracują 24 godziny non stop. Nawet kierowcy mają przerwę. Oni nie.
Co ma zrobić właściciel zwierzęcia, które rozchoruje się w czasie weekendu?
Od powietrza, głodu, ognia, i…. takiego lekarza zachowaj nas Panie!
Przez prawie 3 godziny siedziała z dzieckiem w poczekalni SOR. Po pomoc poszła w końcu do prywatnego gabinetu.
Budowa bazy śmigłowcowej Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zmotywowała dyrekcję SPZOZ do rozpoczęcia starań o budowę Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR).
To pytanie wraca jak bumerang. Z jakimi schorzeniami nie zgłaszać się na Szpitalny Oddział Ratunkowy?
- Żartuję, że nasz szpital niedługo będzie można nazywać „szpitalem w budowie” - mówi dyrektor SPZOZ w Sokołowie Podlaskim Ewa Wojciechowska. Teraz dyrektor tylko żartuje, ale wystarczy przyjrzeć się sytuacji placówki żeby przyznać, że te słowa mogą stać się prawdziwe, i to całkiem na poważnie. Władzom województwa mazowieckiego udało się wynegocjować dla szpitala dofinansowanie do otwarcia Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Dyżur lekarza Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Garwolinie zaczyna się o 8.00 i trwa 24 godziny. Nie ma jednak zbyt wielu chętnych, którzy chcieliby na SOR-ze pracować. – Co miesiąc mam problem z obsadą dyżurów – mówi Agnieszka Trzaskowska, kierownik garwolińskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. – To bardzo ciężka praca, działamy pod sporą presją i spotykamy się z częstymi pretensjami.
– W pierwszym odruchu pomyślałam, że zadzwonię do redakcji i nagram się na waszą infolinię. Powiem, jak trudno jest się u nas skutecznie leczyć. Jak rutynowo traktuje się pacjenta. Ale potem przyszła druga myśl: gdy po świątecznej przerwie będziecie nagranie odsłuchiwać, to może być już po moim pogrzebie – mówi Edyta z Siedlec, matka dwójki dzieci.
Chciałbym poruszyć, moim zdaniem, bardzo ważny temat. A mianowicie mam na myśli siedlecki Szpital Wojewódzki i szlabany, które stoją przy wjazdach na parkingi. Same w sobie nie są złe, ale czy jest sens i logika stawiać szlaban przy wjeździe na SOR? Byłem świadkiem takiego zdarzenia: Karetka pogotowia mknie przez całe miasto na sygnale. Ustępują jej miejsca samochody ciężarowe, osobowe i inne pojazdy - wszyscy wiedzą, że waży się życie człowieka. Dojeżdżając do wjazdu na SOR karetka zatrzymuje się, pobierając bilet (czy przykładając kartę) czeka na z wolna otwierający się łaskawie szlaban - tracąc tym samym cenne sekundy na uratowanie życia pacjenta.
Dużo się mówi o złej obsłudze pacjentów zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Narzeka się na kolejki, długie czekanie i złe traktowanie chorych. Z potocznej oceny pacjentów wynika, że jest przerost procedur administracyjno-medycznych nad jakością leczenia. 23 sierpnia postanowiłam to sprawdzić. Na SOR w Mińsku Mazowieckim przyglądałam się, jak jest traktowany pacjent, który nie przyjeżdża karetką, ale z dolegliwościami zgłasza się sam.
To nie był dobry dzień. Ani dla lekarzy, ani dla pacjentów. Niepotrzebny ból, niepotrzebne słowa. Chyba tak wygląda przedsionek piekła. Na pewno takich sytuacji można by uniknąć, gdyby wszystko zadziałało jak trzeba. Ale, nie zadziałało. Jak to w służbie zdrowia.